Dawno się tak nie wściekłem jak oglądając finał Pucharu Polski koszykarzy. Zresztą kibice też. Zadzwonił do mnie Czytelnik i zapytał czy to możliwe żeby najlepsi zawodnicy w Polsce nie mogli trafić ze zwyczajnych, prostych pozycji.
No i wreszcie koniec zimy. To nic, że w lutym. Na boiska wraca nasza ekstraklasa. Zawsze się dziwię, nawet tym lubiącym sport, z pogardliwego spojrzenia na polską ligę.
Pan Bogdan stara się uodpornić na otaczającą nas głupawkę. I to nie tylko tę płynącą z telewizora i serwowaną przez polityków. Nie ukrywa, że jest coraz trudniej.
Ja nie chcę, ja nie chcę wydawać miliardów złotych z moich podatków na amerykańskie bazy dla Macierewicza! Niech on sobie sprowadza tych boys amerykańskich za własne pieniądze, bo czemu akurat za moje? I za pieniądze moich sąsiadów, normalnych...
Zawsze razi mnie nadmierne nadmuchiwanie balonika. Nagle wszyscy oszaleli na punkcie Angelique Koerber.
Pan Bogdan niczemu się już nie dziwi. Już sam nie wie: ustawiać się wśród cyklistów czy wegetarian? Albo według innej klasyfikacji nowego naczelnika kraju, wśród komunistów i złodziei?
Są na tym świecie rzeczy, które robić można i są takie rzeczy, których w żadnym wypadku robić nie można.
Kiedy przed rokiem wyraziłem zdziwienie z powodu bardzo zaskakującej formuły Pucharu Polski koszykarzy nie liczyłem, że to co napisałem trafi do szefów PLK. Miałem jednak nadzieję, że mimo wszystko pomyślą co zrobić żeby Puchar nie był tylko...
Pan Bogdan jest zaskoczony, jak się wszystko dookoła zmienia. Jego siedmioletni wnuczek ma zupełnie innych bohaterów, już nie tylko od tych, jakie pan Bogdan miał w jego wieku, ale także od tych, które kręciły jego syna.
Politycy politykują, niektórzy nawet pod wiater plują, posłowie, prawy i lewy, zgodnie młócą same plewy. A zwyczajne ludzie? Normalne ludzie zwyczajnie żyją. Żenią się, mają albo i nie mają dzieci. Mają teściów. Uj!
Ach ci sędziowie. Mogą wszystko. Tak mówili o tych piłkarskich, bo rzeczywiście było wśród nich kilku mistrzów pozoracji i królów kombinacji. Koszykarscy ponoć mogą jeszcze więcej.
Rok zaczął się tak sobie. Siatkarze nie wygrali turnieju eliminacyjnego, ale rzutem na taśmę załapali się do kolejnego, z którego - co może wydawać się dziwne - łatwiej awansować niż z tego berlińskiego
Staruszek 2015 już sobie idzie. W sumie nie był dla naszego sportu zły.
Przedstawiamy cotygodniowy felieton dziennikarza Telewizji Polskiej i eksperta żużlowego Rafała Darżynkiewicza.
Jak ja bym był niemądry myszugene, to ja bym wierzył Kaczyńskiemu. Jak ja bym na dodatek był szajgec, to ja bym poszedł na Marsz Kaczyńskiego razem z narodowcami, ONR-em, Falangą i innymi zadymiarzami. Żeby zrozumieć Kaczyńskiego, to trzeba...
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.