Sześciolatki w szkole czy przedszkolu? [tekst, wideo, listy Czytelników]

Czytaj dalej
Fot. Paweł Nijaki
Leszek Kalinowski

Sześciolatki w szkole czy przedszkolu? [tekst, wideo, listy Czytelników]

Leszek Kalinowski

W sprawie sześciolatków wypowiadali się wczoraj posłowie, dyrektorzy podstawówek. My natomiast zapytaliśmy ministerstwo, czy rodzice muszą posłać dzieci do zerówek w szkołach. MEN twierdzi, że nie.

Sześciolatki w szkołach? Rodzice mówią stanowcze: nie! Miasto przekonuje, że to dla dobra trzylatków. By zapewnić im miejsce. Dyrektorzy szkół podstawowych na wczorajszej konferencji prasowej przekonywali, że sześciolatki u nich są od pięciu lat! Trudno więc zarzucić szkołom, że są nieprzygotowane. Dzieci mają mieć zapewnione wszystko to, co w przedszkolu (godziny otwarcia, także w dni wolne od pracy, dwóch nauczycieli plus trzeciego - asystenta, całodzienne wyżywienie, sale z zabawkami, dostosowane toalety, osobne godziny na posiłki w stołówce, by nie kontaktować się z uczniami starszymi itd.).

Czy miasto może wszystkie sześciolatki przenieść do szkół? Zapytaliśmy o to w ministerstwie edukacji narodowej. Justyna Sadlak tłumaczy, że nabór do publicznych placówek wychowania przedszkolnego jest przeprowadzany w oparciu o zasadę powszechnej dostępności. Postępowanie rekrutacyjne musi być przeprowadzane dla wszystkich dzieci, czyli od 3 do 6 lat. Tak mówi ustawa o systemie oświaty.

- Jeśli rodzice chcą, by ich dziecko kontynuowało wychowanie przedszkolne w tej placówce, powinni najpóźniej na siedem dni przed rozpoczęciem naboru złożyć pisemną deklarację na ręce dyrektora placówki - podkreśla J. Sadlak.- Dyrektor nie może odmówić przyjęcia takiej deklaracji (dotyczy to także rodziców dzieci 6-letnich). Zatem, przedszkole nie jest przeznaczone wyłącznie dla dzieci 3, 4 i 5-letnich.

Zdaniem MEN prezydent miasta nie może narzucić przedszkolom, jakie oddziały mają zostać w nich utworzone, ani odmówić rodzicom złożenia wniosków, czy deklaracji o kontynuowaniu wychowania przedszkolnego w przedszkolu.
Prezydent, jako organ prowadzący publiczne przedszkola, powinien przestrzegać obowiązującego prawa oświatowego. Sieć placówek w gminie powinna być taka, by zapewnić wszystkim dzieciom (3-6 lat) możliwość korzystania z wychowania przedszkolnego.

By zaspokoić tę potrzebę, gminy mogą skorzystać z zasobów, którymi dysponują przedszkola niepubliczne . W takiej sytuacji opłaty ponoszone przez rodziców są takie same jak w przedszkolu publicznym prowadzonym przez gminę.


Poseł Marek Ast zarzucił prezydentowi miasta, że łamie prawo

J. Sadlak dodaje, że znowelizowane przepisy ustawy o systemie oświaty przywracają kontrolę kuratorów oświaty nad działaniami gmin, dotyczącymi sieci szkół i przedszkoli. Kurator oświaty ocenia, czy projektowana sieć przedszkoli zapewni wszystkim sześciolatkom zamieszkałym w gminie, możliwość spełniania obowiązku rocznego przygotowania do szkoły, zaś dzieciom pięcioletnim, czteroletnim, a od 1 września 2017 r. – także trzyletnim – zagwarantowanie miejsca realizowania wychowania przedszkolnego.
MEN przygotowuje pismo do wszystkich wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz dyrektorów publicznych przedszkoli i szkół podstawowych z oddziałami przedszkolnymi, z przypomnieniem, o konieczności stosowania się do obowiązującego prawa oświatowego.

Wczoraj na konferencji prasowej poseł Marek Ast zarzucił prezydentowi miasta, że łamie prawo, bo zmusza rodziców sześciolatków, by zamiast pozostać w przedszkolach, trafiły one do szkoły. - Zgodnie z ustawą rodzice powinni mieć prawo wyboru. W Zielonej Górze i kilku innych miastach takiego wyboru nie ma, toteż ustawa jest fikcją - podkreślił poseł.

Dodał też, że PiS będzie wzywał prezydenta, by jednak zmienił swoją politykę. A ponadto posłowie oraz radni PiS będą przekonywali rodziców, by ich dzieci pozostały w przedszkolach. Kolejnym krokiem mają być kontrole, szczególnie w przedszkolach, wg M. Asta nieprawdziwe są informacje, że zabraknie miejsca dla trzylatków.

Poseł i jednocześnie wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi Jerzy Materna podkreślił, że to obowiązkiem samorządów jest zabezpieczenie miejsc w przedszkolach zarówno w wieku trzech jak też sześciu lat. Zapowiedział też, że jeśli nadal prezydent Kubicki i jego służby będą zmuszały rodziców sześciolatków, by trafiły do szkoły, to sprawą zajmie się prokurator.

W podobnym tonie wypowiadał się Radny Piotr Bartczak, dodając też, że szkoły są nieprzygotowane do przyjęcia klas zerowych.
Tymczasem dyrektorzy podstawówek przypominają, że zerówki w szkołach już były. A sześciolatki są od kilku lat. Zapraszają rodziców na spotkania. By zobaczyć szkoły, wyjaśnić wszelkie wątpliwości.

- Najgorsza jest nie widzą. Z niej biorą się nieporozumienia - uważa dyrektor SP-1 Adam Szymczak. Zdaniem dyr. SP-8 Elżbiety Iwaniec dziś przychodząc do kl. I dzieci są różnie przygotowane. Trzeba wyrównywać różnice. Zerówka w szkole temu zaradzi.

Listy Czytelników

Władze miasta chcą nas, rodziców dzieci sześcioletnich, przekonać do swojego pomysłu wieloma argumentami. Jak wiadomo „diabeł tkwi w szczegółach”. A oto one:

1. Trzeba budować nowe przedszkola?

Odpowiedź: Według obliczeń władz miasta dzieci sześcioletnich, które miałyby być przeniesione, jest 1.500, zaś trzylatków jest 1.400. Więc twierdzą tym samym, że 6-latki zrobią miejsce dzieciom 3 -letnim. Jednak zauważyć trzeba, że są to dane jedynie statystyczne, a jak wiadomo część tych dzieci jest już w przedszkolach (do których zostały przyjęte w wieku 2,5 roku). Z drugiej strony część z tych dzieci nie zostanie „puszczona” przez rodziców do placówek, gdyż ci korzystają z opieki rodzinnej, babć, dziadków itp. Kolejnym argumentem - według nas - jest fakt, że w wielu przedszkolach miejskich na terenie Zielonej Góry są dodatkowe sale, które z powodzeniem mogłyby być przekształcone na sale dla 3- latków. W Miejskim Przedszkolu nr 22 jest sala, w której w roku szkolnym 2014/2015 przebywała grupa przedszkolna. W roku szkolnym 2015/2016 została zaadoptowana na salę gimnastyczną. Można więc znów przygotować ją dla 3-latków. Poza tym można dać rodzicom wybór i wtedy część może dobrowolnie zdecydowałaby się na zerówkę szkolną… Ważną kwestią jest również stanowisko władz odnośnie naboru na kolejny rok szkolny, gdyż ogłaszają, że miejsc dla trzylatków brakuje, a z innej strony bezprawnie wstrzymują nabór do jednego z miejskich przedszkoli, gdzie z powodzeniem znalazłoby się miejsce dla jednej całej grupy maluchów. Niedawno w przedszkolach mieściły się cztery roczniki, więc co się zmieniło?

2. Czy przenoszenie przez samorządy „zerówek” do szkół jest zgodne z prawem?

Jak to się ma do zapisów o możliwości kontynuowania edukacji przedszkolnej przez dzieci już przyjęte do przedszkola, bez konieczności udziału w rekrutacji? Odpowiedź: Przepisy nie są do końca spójne. Z jednej strony gminy mają pewną swobodę w organizacji edukacji przedszkolnej, co oznacza, że organ prowadzący może zorganizować „zerówkę” w przedszkolu lub w szkole. Z drugiej strony - ustawa jasno mówi, że rodzice dzieci (w każdym wieku) mają prawo do złożenia deklaracji o kontynuowaniu przedszkola (art. 20w ustawy o systemie oświaty) przed przeprowadzeniem postępowania rekrutacyjnego. Ogólnie więc zerówka w szkole jest w świetle prawa dopuszczalna, ale ustawa nie przewiduje możliwości przeniesienia tam dzieci, które już uczą się w przedszkolu.

3. Dzieci w przedszkolu mają pełną opiekę, a w szkole? Pozostaje im świetlica! W przedszkolach w każdej grupie są panie woźne, a w szkole?
Odpowiedź: Podstawa programowa ma zaczynać się o godz. 8.00, a do tego czasu dzieci będą się zbierać w jednej sali. Rodzice, którzy pracują „normalnie”, tzn. 8 godzin dzienne, zostawiają swoje dziecko na ok. 9 godzin (8 godzin plus dojazd). Aktualnie mamy 2 wychowawców, którzy pracują po 25 godzin tygodniowo – dzieci są pod opieką 2 wychowawców na zmianę (jeden rano, a drugi po południu). Dzieci odprowadzamy i odbieramy z tej samej sali od jednej z 2 pań. Zawsze mamy możliwość kontaktu z wychowawcą (2 x dziennie). Oprócz tego do pomocy przy dzieciach jest jeszcze dodatkowa osoba, która pracuje w wymiarze 40 godzin tygodniowo. Więc codziennie dzieci przebywają pod opieką 3 osób. Szkoła proponuje nam tylko 1 wychowawcę plus 1 osobę dodatkową, czyli mniej niż aktualnie w przedszkolu. Jeśli pracujemy 8 godzin dziennie, to nie będziemy kontaktu z nikim, kto opiekuje się naszym dzieckiem, bo rano jeszcze nie będzie tych osób w pracy, a po południu już ich nie będzie… Zostają 3-4 zebrania dla rodziców w roku. No chyba, że zwolnię się z pracy… Codzienny kontakt z wychowawcą jest bardzo ważny dla każdego rodzica.
Poza tym jeśli dzieci będą zbierać się przed podstawą programową w jednej sali, to przecież będzie to jak świetlica…
Pozostaje jeszcze kwestia zabawek, które kupowaliśmy do przedszkola, a w szkole już ich nie będzie… Więc co dzieci będą robić po podstawie programowej…
Ciekawe, jak jedna pani poradzi sobie ze spacerami. Sądzę, że ich raczej nie będzie…

4. W przedszkolu mają pełne wyżywienie, a w szkole będzie tylko obrad?

Odpowiedź: W przedszkolu dzieci mają 3-4 posiłki, które są podawane w salach. Zerówka szkolna oferuje nam jedynie 2 posiłki podawane na stołówce. Czyli dzieci czekają wyprawy po szkole pełnej blisko 1.000 uczniów …
Pozostaje jeszcze kwestia toalet. W przedszkolu są zlokalizowane w salach i dziecko wychodzące do łazienki dalej jest pod opieką wychowawcy. Każda grupa ma swoją osobną toaletę. W szkole niestety dzieci będą miały do dyspozycji 1 łazienkę na piętrze (na 3 sale), do której będą musiały chodzić same (będą bez opieki).
Dyrekcja SP-18 nie może nam zagwarantować, że w części przedszkolnej będzie jedynie zerówka, mogą tam być również normalne klasy. Tak więc nasze dzieci czekają głośne przerwy, podczas których nie sposób dostać się do ubikacji. Ciekawa perspektywa…

5. A co z feriami, wakacjami, wolnymi dniami?
Odpowiedź: Przedszkola mają w roku 1 miesiąc przerwy wakacyjnej. W pozostałym czasie my, rodzice, nie musimy martwić się o opiekę dla naszych pociech. Są pod opieką „swojej pani”. W szkole te przerwy to 3-4 miesiące (2-2,5 miesiąca w okresie wakacyjnym; 2 tygodnie w okresie ferii zimowych; 1-2 tygodnie w okresie ferii świątecznych (Boże Narodzenie); 1 tydzień w okresie ferii świątecznych (Wielkanoc); 14.10. – dzień nauczyciela oraz dodatkowe dni wolne od zajęć dydaktyczno – wychowawczych). Większość rodziców dysponuje 20-26 dniami urlopu.
Nie ma żadnej gwarancji, że będzie tak jak obiecuje miasto. Dyrekcja odpowiada, że szkoły będą otwarte w zależności od potrzeb. Opieka ma być zapewniona, tylko jak będzie ona wyglądała … Zapewne tak jak na świetlicy – codziennie inny nauczyciel. Poza tym może zdarzyć się, że 6-latki z zerówki będą przebywać w świetlicy razem z 10-letnimi uczniami klas III. Więc znów stres dla dzieci … Na tym etapie są tylko obietnice, a żadnych gwarancji. Więc to rodzice będą mieli problem, co zrobić z dziećmi…

6. A po roku zmiana szkoły i pani, czyli kolejny stres?

Odpowiedź: Zapewniają nas, że pani, która będzie prowadziła grupę 6- latków, będzie również nauczycielem w klasach I-III. Nie jest to możliwe, gdyż na etapie rekrutacji do zerówki szkolnej nie ma mowy o deklaracji dotyczącej wybranego języka obcego. Deklaracja ta pojawia się na etapie rekrutacji do I klasy. Jak wiadomo np. SP-18 możliwy jest wybór między językiem niemieckim i angielskim. Dzieci, które deklarują naukę tego samego języka, są razem w klasie. Wystarczy, że część grupy zerówki zadeklaruje inny język niż pozostali, wtedy będą mieli zmienionego wychowawcę. Tak więc jedna zmiana nauczyciela zapowiada się 01.09.2016, a kolejna 01.09.2017, czyli co roku stres.
Miasto zapewnia, że do zerówki przy konkretnej szkole będą przyjmowane dzieci również spoza rejonu i pozostaną one w szkole również za rok. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację w SP-18, gdzie zwykle jest również sporo chętnych spoza rejonu szkoły (niektórzy nawet zmieniają meldunek, żeby tylko posłać dziecko do SP-18). Mają tam znaleźć się wszystkie dzieci z rejonu, a także wszyscy chętni z całego miasta (w tym również z byłej gminy). Szkoła, która i tak jest przepełniona (dzieci mają lekcje na 2 zmiany), będzie uczyć jeszcze więcej uczniów. Wniosek nasuwa się sam…

7. A co z przedszkolami niepublicznymi?

Odpowiedź: Miasto zapewnia, że jeśli w miejskich przedszkolach zabraknie miejsc dla 3-latków, to zapłaci w formie dotacji za dzieci, które znajdą się w placówkach niepublicznych. Więc 6-latki w przedszkolach nie blokują miejsc dla 3-latków. Aktualna „propaganda” urzędu miasta nastawia rodziców 3-latków przeciwko rodzicom 6-latków.
Rodzice sześciolatków (dane do wiadomości redakcji)

Nie dzielmy dzieci

Znalazłam się w tej dziwnej sytuacji, że mam dziecko trzy- i sześcioletnie. Trudno mi zrozumieć taką argumentację rodziców, że miasto nie ma obowiązku zapewnić miejsc trzylatkom. Ciekawe, jakby się czuli rodzice obecnych sześciolatków trzy lata temu, gdyby usłyszeli, że ich dzieci nie mają żadnych szans dostać się do przedszkola, bo ich po prostu nie ma. A miasto nie musi o to zadbać. Nie chcę dzielić dzieci na lepszych i gorszych. W obecnej, trudnej sytuacji, trzeba znaleźć rozwiązania, by w miarę zadowolić wszystkich. I pójść na kompromis. Tymczasem mam wrażenie, że rodzice sześciolatków widzą tylko i wyłącznie swoje dzieci. A w mieście są też inne. Warto o tym pomyśleć, zanim się wytoczy kolejne armaty.
Mama trzylatka i sześciolatka

Przedszkola niepubliczne mają miejsca

Jako prowadzące przedszkola niepubliczne w Zielonej Górze –pragniemy dołączyć się do ważnej dyskusji dotyczącej zapewnienia miejsc dzieciom w zielonogórskich przedszkolach. Niepokoi nas fakt , że w kluczowej sprawie, jaką jest zapewnienie miejsc wszystkim dzieciom w przedszkolach, nawet w dyskusji na ten temat, eliminuje się w Zielonej Górze placówki niepubliczne. Zdumiewa nas postawa władz miasta i urzędników odpowiedzialnych za oświatę w mieście.
Z przykrością stwierdzamy, że pomimo gotowych, istniejących ponad 1.300 miejsc w przedszkolach niepublicznych w Zielonej Górze, fakt istnienia przedszkoli niepublicznych jest przez prezydenta miasta całkowicie pomijany. Niestety prezydent nie chce współpracować z sektorem przedszkoli niepublicznych. Tymczasem miejsca dla trzylatków są, ale wszystko jak zwykle rozbija się o pieniądze, których miasto Zielona Góra nie chce wydawać na edukację przedszkolną.
Od wielu lat władze miasta Zielonej Góry zachęcały, by tworzyć miejsca dla dzieci w przedszkolach niepublicznych. W Zielonej Górze powstało tysiące miejsc w niepublicznych placówkach, tworzonych często za wysokie kredyty. Ale władze miasta Zielonej Góry nie chcą teraz widzieć tych miejsc i zachowują się, jakby ich nie było. A wystarczyłoby, żeby miasto Zielona Góra przekazało tym przedszkolom nie 75 procent dotacji, jak to się dzieje w tej chwili, a 100 procent, analogicznie do przedszkoli publicznych. Ta kwota wystarczyłaby, aby wówczas miejsca w niepublicznych placówkach weszły w pulę miejsc dostępnych dla wszystkich dzieci za złotówkę. Tak więc samorząd, gdyby tylko chciał, mógłby sfinansować brakującą liczbę miejsc dla najmłodszych dzieci i rozwiązał definitywnie ten problem. Kilka samorządów w Polsce zresztą się na to zdecydowało.
Rozwiązanie jest proste - wystarczy trochę dobrej woli. Da to tym samym prawo wyboru rodzicom w porównywalnym systemie opłat, co ewidentnie wiąże się z przekazaniem 100 procent dotacji dla przedszkoli niepublicznych.
Liczymy na zajęcie stanowiska i merytoryczną dyskusję w tym względzie.
Agnieszka Sibilska, Marta Bryl-Tokarz, Wioleta Poźniak-Bartkowiak, Krystyna Wrzosek

Za dużo nieprawdziwych informacji i agresji

W obecnej sytuacji nie ma dobrych rozwiązań. Awantura rozpocznie się na dobre, kiedy okaże się w wielu miejscach w Polsce, że dla dzieci trzyletnich nie ma miejsc w przedszkolach. Wszystko to jest postawione na głowie, bez wcześniejszych propozycji, symulacji finansowych. Ktoś coś wymyśli na górze, a doły niech się martwią, jak z tego wybrnąć. I to jeszcze na tyle dobrze, by nikt nie zarzucił gminom, że źle gospodarują publicznymi pieniędzmi. Trudno robić to z głową, gdy co chwilę słyszy się coś innego, zmienia się to, co miało być pewne i do czego gminy przygotowywały się od kilku lat. Nie ma merytorycznej dyskusji, jest polityczna kłótnia, powtarzanie nieprawdziwych rzeczy, nakręcanie się, agresja. I po co to wszystko? Od dawna mówi się, że oświata potrzebuje stabilizacji, a nie ciągłych zmian. Nigdy nie będzie dobrze, jeśli gminy, rodzice, uczniowie będą co roku zaskakiwani zmianami.
Stanisław Mączyński, Zielona Góra

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.