Święta krowa, chociaż cuchnie. Usuwać bezdomnych z dworców i wiat przystankowych?
Wiatę przystanku na Powstańców Wielkopolskich wybrał na mieszkanko bezdomny. Zajmuje trzy siedzenia. Jak nie śpi, oddaje się lekturze. Prowadzi dom otwarty, chętnie przyjmuje w nim gości. Niestety, pasażerowie nie chcą go odwiedzać, bo gościnność brzydko im pachnie.
Za to w imieniu gospodarza zapraszają do wizyt pod wiatą strażników miejskich i policjantów. Ci korzystają z zaproszeń, po czym rozkładają ręce. Bezdomnego nie sposób usunąć spod wiaty, bo zazwyczaj nie jest agresywny ani mocno pijany. A zapach? Brzydki, ładny - rzecz względna. By się o tym przekonać, wystarczy powąchać niektóre bazarowe perfumy.
Mój redakcyjny kolega rozczulił się nad losem bezdomnego. Napisał, że wprawdzie przeszkadza innym, ale to w gruncie rzeczy nieszczęśliwy człowiek i należy mu pomóc, nie nasyłać na niego ludzi w mundurach. W gruncie rzeczy z kolegą się zgadzam. Zgodzić się przychodzi mi tym łatwiej, że jest piękna wiosna, a bezdomny nie okupuje przystanku, z którego musiałbym korzystać.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.