Strzeżcie futer. Złodzieje ruszyli na łowy

Czytaj dalej
Włodzimierz Jarmolik

Strzeżcie futer. Złodzieje ruszyli na łowy

Włodzimierz Jarmolik

Mroczna strona miasta. Futrzana epidemia na ulicach, w pociągach, domach i sklepach

Zbliża się zima. Mroźna pora roku. Dla niektórych złodziei w przedwojennym Białymstoku oznaczało to zmianę przedmiotu zainteresowań. Kiedy latem oglądali się za rowerami, tak w jesienno-zimowe miesiące popularnością cieszyły się wśród nich niezmiernie futra i inne futrzane wyroby. Kradli je w różnych miejscach i na różne sposoby. Najbardziej ordynarna była tzw. wydra. Doświadczyła to w lutym 1924 r. Mira Salonecka, przechadzając się ul. Nowy Świat, kiedy nagle jakiś opryszek zerwał jej z głowy karakułową czapkę. Futrzane okrycia znikały natychmiast, pozostawione na chwilę w dorożce czy na saniach. Niebezpiecznie było je wietrzyć w oknach na parterze. Nie były bezpieczne na wieszakach w urzędach, restauracyjkach i barach. Złodzieje grasowali wszędzie.

W dalszej części artykułu:

  • Dowiesz się, gdzie grasowali złodzieje
  • Jakie futra padały ich łupem
  • Poznasz kulisy niektórych kradzieży

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Włodzimierz Jarmolik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.