Marcin Kędryna

Spin doktorant. Postępowo

Spin doktorant. Postępowo
Marcin Kędryna

1. Mam – jak na mnie – nowy samochód. Nowy, bo osiemnastoletni. Amerykańscy inżynierowie wyposażyli ten samochód w system automatycznych świateł. Działa on tak, że w momencie wrzucenia biegu, zapalają się światła do jazdy dziennej. A kiedy czujnik stwierdzi, że się już ściemniło, uruchamiają się światła mijania. Wygodne. C'nie? Kierowca nie musi myśleć. A tak przynajmniej może mu się wydawać.

Z zewnątrz ta sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Światła do jazdy dziennej świecą tylko z przodu. Wystarczy deszcz, lub delikatna nawet mgła – samochód ledwo widać. Jeżeli nie daj Boże samochód jedzie po zalanej deszczem drodze szybkiego ruchu, czy autostradzie z odpowiednią dla takiej drogi prędkością, to, gdy jedzie na dziennych światłach – nie widać go zupełnie.
Być może w samochodach młodszych automatyczne światła działają lepiej, niż te w moim osiemnastoletnim chevrolecie. Raczej nie działają, bo gdyby działały, byłoby to widać na drogach.

W samochodach jest specjalny patent wymyślony na jazdę w trudnych warunkach – to tylne światło przeciwmgielne. Wymyślony, by ułatwić jadącemu za nami kierowcy nienajechanie na nas. Obawiam się jednak, że większość kierowców słyszy o istnieniu tego czego od diagnosty podczas przeglądu rejestracyjnego. Słowa „proszę włączyć tylne światło przeciwmgielne” często budzą konsternację.

2. Co mnie wzięło, by o tym pisać? Trzysta ponad kilometrów po zalanych deszczem drogach szybkiego ruchu północno-zachodniej Polski? To też. Przede wszystkim nawracająca konstatacja: ludzie bardzo lubią nie myśleć. Lubią, gdy ktoś z nich zdejmuje odpowiedzialność. Lub nie tyle zdejmuje, co tylko mówi, że to robi.
Tak jak z tymi światłami. –Dlaczego jedzie pan kierowca bez świateł? –Jak to jadę bez świateł? Mam włączony automat!

Czasy mamy takie, że coraz częściej ktoś korzysta z ludzkiej niechęci do myślenia, czy odpowiedzialności. Ludzie łykają gotowe recepty na życie jak te, w dość obrzydliwy sposób hodowane na pasztet francuskie gęsi.

3. Parę dni temu na Twitterze, jakaś pani napisała, że marzyła w Polsce o duecie w stylu Biden/Harris i że na „Campus_Polska” zobaczyła świetny duet Trzaskowski/Tusk. Interesujące porównanie. Gdy człowiek ostudzi nieco fascynację i przez chwilę to porównanie będzie sobie analizował, to może dojść do wniosku, że u nas rolę Bidena pełni Trzaskowski. I to wcale nie dlatego, że obu tytułuje się prezydentami.
Dlaczego o tym z kolei piszę? Nie wiem, ale jakoś od tego porównania się nie mogę uwolnić.

Marcin Kędryna

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.