Spacer z bezdomnym otworzył ludziom serca

Czytaj dalej
Marcin Banasik

Spacer z bezdomnym otworzył ludziom serca

Marcin Banasik

Na przystanku autobusowym przy al. Generała Władysława Andersa mężczyzna czeka na autobus. Ubrany w jeansy, szarą koszulkę z narzuconą na nią ciemną kurtką. Wygląda jak tysiące osób, które codziennie można spotkać na nowohuckich ulicach. W jednej dłoni trzyma zapalonego papierosa, w drugiej foliową torebkę z ciastkami, które dostał od jednej z uczestniczek spaceru. Spaceru, który odmienił jego życie.

Muszę usiąść na chwilę - mówi nie ukrywając emocji 68-letni bezdomny Tadeusz Fili­pow­ski. Mężczyzna od dwóch lat nie ma stałego dachu nad głową. O okolicznościach tego, jak stracił mieszkanie, nie chce mówić.

- To dla mnie trudny temat i ciężko mi do niego wracać. Zostałem wyrzucony z mieszkania przez członka rodziny, bez żadnych skrupułów - mówi krótko mężczyzna.

Od tego momentu pan Tadeusz jest na utrzymaniu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jakiś czas temu postanowiła mu pomóc fundacja z Wieliczki Los Polacos, która pomaga osobom w trudnych sytuacjach życiowych. Tworzy ją dwóch braci Marek i Jacek Piątkowscy. O ciężkiej sytuacji 68-latka opowiedziała im pracownica MOPS-u, która znała Tadeusza Filipowskiego.

W obliczu zbliżającej się zimy przedstawiciele fundacji postanowili pomóc bezdomnemu w znalezieniu choćby tymczasowego lokum. Mężczyzna zaznaczył jednak, że nie chce prosić nikogo o pieniądze. Podkreślił, że dla niego ważne jest, żeby samemu zarobić na dach nad głową.

- Ponieważ pan Tadeusz mie­szka w Nowej Hucie od za­wsze i zna mnóstwo ciekawostek o tym miejscu, zaproponowaliśmy mu rolę przewodnika - mówi Marek Piątkowski.

Bracia razem z 68-latkiem zaplanowali trasę zwiedzania i poinformowali na faceboo­kowych grupach o akcji. Bilet miał kosztować 15 zł. Wtedy okazało się, jak wielką moc ma internet. Odzew mieszkańców był ogromny. W komentarzach pod postami o akcji ludzie dopytywali się nawet, czy mogą przynieść panu Tadeuszowi ciepły posiłek.

Rzeczywistość zaskoczyła świat internetu

Internetowa aktywność nie zawsze idzie w parze z zaangażowaniem w realnym życiu. Tu jednak zdarzył się wyjątek. Na spotkanie z bezdomnym przewodnikiem przyszło około 300 osób, choć w sieci zadeklarowała to niecała setka. Przybyli emeryci, nastolatki, rodzice z dziećmi. W oknach wychodzących na plac Centralny pojawiły się głowy zaskoczonych mieszkańców centrum Nowej Huty. Tłum ludzi prowadzony przez niepozornego człowieka musiał robić wrażenie.

Spacer zaplanowany był na niedzielę 17 listopada o godz. 15. Zbiórka była pod pomnikiem „Solidarności”. Kiedy bezdomny pojawił się pod postumentem, wokół niego szybko zaczęło się robić gęsto. Pojawili się dziennikarze, fotoreporterzy, a nawet lokalna telewizja. Po twarzy 68-latka widać było, że jest mocno zaskoczony. Na początku głos zabrał Marek Piątkowski, który przybliżył zebranym ideę tego spotkania. Później do akcji wkroczył świeżo upieczony przewodnik.

- Przyznam, że byłem w szoku. Jak zacząłem mówić, to z początku głos nieco mi się łamał. Pomyślałem sobie jednak, że skoro się na to zgodziłem, to trzeba sprawę doprowadzić do końca. Zacząłem opowiadać i jakoś dalej poszło - wspomina niedzielne oprowadzanie „turystów” Filipowski.

Po chwili otaczał go tłum ludzi, którzy postanowili mu pomóc. Do Jacka Piątkowskiego, stojącego obok ze specjalnie przygotowaną na zbiórkę sakiewką, ustawiła się kolejka.

- Ludzie wpłacali nawet za tych, którzy nie mogli przyjść, ale bardzo chcieli się włączyć w pomoc - mówi współzałożyciel fundacji.

Szybko okazało się, że sakiewka jest za mała. Liczba wciskanych tam banknotów zaskoczyła organizatorów akcji. Jeszcze długo po rozpoczęciu spaceru kolejni chętni dołączali do grupy i przekazywali pieniądze. Łącznie wpłacono ponad 9 tys. zł, choć - jak podkreślają organizatorzy akcji - początkowo planowano zebrać 300 zł na wynajęcie małego pokoju.

Zrzutkę dla bezdomnego zorganizowano również w sieci. Do tej pory wpłacono tam ponad 10 tysięcy. Łącznie jest więc ok. 20 tys. zł. - Planowaliśmy, że za zebrane pieniądze opłacimy panu Tadeuszowi pokój, chociaż na dwa tygodnie. Teraz okazuje się, że spokojnie możemy wynająć Filipowskiemu kawalerkę na cały rok.

Okazuje się jednak, że mimo posiadania pieniędzy, z wynajęciem kawalerki jest problem, gdyż, jak mówi Marek Piąt­kowski z Los Polacos, ludzie obawiają się, czy mieszkanie nie zostanie zniszczone, czy osoba bezdomna będzie je dobrze utrzymywać, płacić.

- Mamy nadzieję, że to tylko tymczasowy problem. Znamy pana Tadeusza i wiemy, że jest on porządnym i godnym zaufania człowiekiem - zapewnia Marek Piątkowski.

To nieważne, że nic nie było słychać

Podczas niedzielnego oprowadzania turystów pan Tadeusz miał tablicę, na której pokazywał archiwalne zdjęcia najważniejszych miejsc w tej pierwszej zaplanowanej (od zera) przez komunistów wielkiej dzielnicy Krakowa. Serca zdobył swoimi anegdotami i ciekawostkami o socjalistycznych czasach Nowej Huty.

Zatrzymując się na placu Centralnym bezdomny przewodnik opowiadał o tym, że stała tam dawniej waga. - Kobiety na nią wchodziły i przechwalały się, która jest najlżejsza. Jeśli którejś nie odpowiadało to, co waga wskazywała, mówiła wszystkim, że się zepsuła - mówi pan Tadeusz.

Większość uczestników spaceru, ze względu na dużą liczbę ludzi, nie miała szans usłyszeć tej i innych ciekawostek.

- Przewidywaliśmy, że nie będzie potrzebne nagłośnienie. Okazało się jednak, że przy takiej liczbie ludzi głośnik jest niezbędny. Następnym razem spotkanie zorganizujemy tak, żeby każdy usłyszał pana Tadeusza - zapewnia Marek Piąt­kowski.

Mimo braku nagłośnienia, ludzie uczestniczyli w akcji do końca. - Nic nie słyszę, ale to nie ma znaczenia. Liczy się, że mogę pomóc - mówi 27-letnia Aleksandra Rozmus z osiedla Kolorowego w Nowej Hucie. Kobieta przyznaje, że nie mogła pozostać obojętna po tym, jak przeczytała, że człowiek nie ma ciepłego kąta na zimę.

- Takie akcje wspaniale jednoczą ludzi. Jeśli można pomóc komuś, kto nie chce pieniędzy z darmo, to jak najbardziej jestem za - mówi 60-letnia Barbara Nowik, która, jak sama zapewnia, często angażuje się w pomoc potrzebującym.

Wywróciłeś się, to się podnieś i idź dalej

Optymizm i wola życia zawsze towarzyszą panu Tadeuszowi. - Mam takie życiowe motto: „Wywróciłeś się, to się podnieś i idź dalej, bo inaczej cię zdeptają” - mówi 68-latek.

Pan Tadeusz przyznaje, że spodobało mu się oprowadzanie ludzi po najstarszej części Nowej Huty. - Muszę przyznać, że przyjemne jest to, iż kogoś interesuje, co mam do powiedzenia. Ludzie dopytują o szczegóły, widać, że interesuje ich historia tego miejsca - dodaje 68-latek.

Bezdomny nie ukrywa, że Nową Hutę kocha bezgranicznie. - To cudowne miejsce z cudownymi ludźmi. Huta nie zawsze jednak miała szczęście do decyzji samorządowców, którzy decydują o tym miejscu z centrum Krakowa. Niestety, ta część miasta wciąż jest traktowana po macoszemu. Mam nadzieję, że to się zmieni - mówi.

Bracia Piątkowscy zapewniają, że fundacja dalej będzie organizowała spacery z panem Tadeuszem. Kolejny odbył się w ostatnią niedzielę. Mimo chłodu przyszło 60 osób.

Marcin Banasik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.