Marcin Kędryna

Śniadanie Mellera

Śniadanie Mellera
Marcin Kędryna

Od dwudziestu prawie lat mamy chevroleta Suburbana. To taki naprawdę duży amerykański SUV. Jestem do tego auta bardzo przywiązany. Skończy się pewnie na tym, że funkcjonariusze Unii Europejskiej wyślą mnie do jakiegoś obozu reedukacyjnego, w którym będą mi tłumaczyć że prawie sześciolitrowe silniki to zło* (*nie dotyczy wyprodukowanych w Niemczech silników na paliwo syntetyczne).

Kilka lat temu, na skutek moich zaniedbań jak i braku profesjonalizmu wśród kowali, u których samochód serwisowałem, przestała działać skrzynia biegów. Znaczy: działała wyłącznie do tyłu. To, muszę przyznać, ciekawe doświadczenie cofać przez siedem kilometrów.

Różni ludzie próbowali tę skrzynię naprawiać z gorszym bardziej niż lepszym skutkiem. Stanęło na tym, że poza wstecznym działały dwa biegi do przodu. Miało to swoje plusy – samochód nie przekraczał dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę, więc trudniej było o mandat. Jednak było to na tyle uciążliwe, że zdecydowałem się sprowadzić sprawną skrzynię z Ameryki. Skrzynia przypłynęła. Włożono ją do auta. Auto niby jeździ, ale nie za bardzo. Bo w międzyczasie, od niejeżdżenia, silnik zaniemógł. Postanowiłem powoli przywracać go do świetności. Zacząłem od wymiany elektronicznego modułu zapłonu, umieszczonego przez amerykańskich inżynierów pod kopułką rozdzielacza. (Nie będę wyjaśniał, jak działa zapłon. Wszystkim, którzy nie rozumieją o co chodzi sugeruję, by przeszli dalej, bo to jest wstęp do właściwych treści) Zdjąłem kopułkę, ale wcześniej odpiąłem od niej przewody. Nie wpadłem na to, że amerykańscy inżynierowie nie zabezpieczyli aparatu zapłonowego przed możliwością przestawienia. Więc to, że w instrukcji napisane jest, iż przewód do pierwszego cylindra podłączony jest po prawej stronie aparatu, ma znaczenie do momentu kiedy ktoś aparatu nie przestawi. No i wtedy trzeba szukać. No więc szukałem. I w związku z tym miałem czas na to, żeby wysłuchać ostatnie Drugie Śniadanie Mellera, to po którym odbył się jego internetowy lincz.
Linczującym chodziło o to, że Meller przeszedł na ciemną stronę mocy i zaczął wspierać PiS. Objawić się to miało poprzez zacytowanie jakiegoś lokalnego działacza Platformy, który powiedział, że PiS buduje żłobki. No i, przez stwierdzenie, że mu się nie podoba, co tzw. Silni Razem wyprawiają w Internecie.

No więc walczyłem z przewodami wysokiego napięcia i słuchałem Śniadania. Piąte przez dziesiąte – muszę przyznać, bo przewodów osiem (właściwie dziewięć, ale jeden się nie liczy), a co sobie je pisakiem pooznaczałem, to któreś z oznaczeń sobie starłem. Łatwo nie było.

Goście Mellera rozmawiali o tym, że polityków Platformy ciągnie do radykałów. A ci radykałowie wypisują w Internetach rzeczy, których cywilizowani ludzie wypisywać nie powinni. Meller powiedział, że dla tzw. Silnych Razem – radykałów Platformy, głównym wrogiem nie jest PiS, tylko zdrajcy sprawy. Że Konrada Piaseckiego (któremu zdarza się co jakiś czas przycisnąć jakiegoś polityka Koalicji Obywatelskiej) wsadziliby do więzienia, że Grzegorza Sroczyńskiego (napisał ostatnio tekst, w którym tłumaczył dlaczego opozycja może przegrać wybory) wysłaliby do Izraela lub na Madagaskar, że zastraszają dziennikarzy i że to nie są żarty. A szefostwo PO Silnych Razem kokietuje.

Trudno się z Mellerem nie zgodzić. Wśród wielbicieli każdej partii są radykałowie. Prawie każdej, bo trudno mi sobie wyobrazić radykalnego wielbiciela partii tak pozbawionej właściwości jak PSL.

Radykalizm radykałów przyplatformerskich jest radykalnie bardziej radykalny niż radykałów zwykłych. Ale czy to, że Meller coś takiego mówi, robi z niego wyborcę PiS-u? Jeszcze nie. Ale jeżeli Silni Razem będą dalej się starać, to kto wie. Na razie „Śniadanie Mellera” tkwi wciąż w tej samej tefauenowsko-gazetowyborczej bańce, w której przez lata było „Drugie Śniadanie Mistrzów”. I stwierdzenie prowadzącego, że PiS buduje żłobki czy drogi, powoduje konsternację gości, którzy wcześniej się zastanawiali jak to możliwe, że z badań Marcina Dumy wynika iż ludziom w Polsce żyje się nie dość, że dobrze, to jeszcze coraz lepiej.

Tak, czy inaczej polecam Państwu program Marcina Mellera. Nie zawsze jest o polityce. Bywa o kulturze i czasem aż trudno uwierzyć, jakie mamy elity kulturalne.

W każdym razie kolejność zapłonu w silniku General Motors o pojemności 5,7 litra to 1, 8, 4, 3, 6, 5, 7, 2.

Marcin Kędryna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.