Śmiertelny wypadek w Iwoniczu. Sąd ogłosił wyrok: dwa lata więzienia dla 22-letniego kierowcy
- Ten wypadek to był przejaw mojej głupoty. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Nie mogę pogodzić się z tym, co się stało - mówił dziś w sądzie 22-letni Filip Z. To on siedział za kierownicą rozpędzonego audi, które 17 października ub. roku koziołkowało na krajowej 28 w Iwoniczu. Pasażerami byli jego koledzy. Jeden zginął, drugi jest kaleką.
Filip Z. zasiadł na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Krośnie. Na ławach dla publiczności - jego rodzice i rodzice ofiar wypadku.
22-latek przyjechał konwojowany przez policjantów z zakładu karnego. Filip Z. został tymczasowo aresztowany wkrótce po wypadku. Wyszedł z niego praktycznie bez szwanku. Nie chciał składać wyjaśnień dotyczących tamtego zdarzenia.
- Wszystko powiedziałem już wcześniej. Jestem winny. Zachowałem się nieracjonalnie. Ale nigdy bym nie pomyślał, że z mojej przyczyny komuś stanie się krzywda. Przepraszam
- powiedział.
W dalszej części artykułu:
- Cały czas byłem przytomny - relacjonuje Filip Z. - Odpiąłem pasy, sam wydostałem się na zewnątrz. Kolegów nie było w aucie. Zacząłem ich szukać. Jakub leżał w rowie, dziesięć metrów od samochodu. Nie dawał żadnych oznak życia. Obok leżał Artur. Nie ruszał się, tylko charczał.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.