Smecz towarzyski. Zwózka
Nikt o tym nie mówił w radiu i telewizji, gazety i internety - sprawdziłem - pisały o tym sporadycznie i bez przekonania. Niepostrzeżenie całkowicie zmienił się krajobraz Tatr. Wędrowanie po szlakach coraz częściej przypomina tutaj spacer po cmentarzysku.
Obiecałem dziecku cień. Marsz w słońcu, pot zalewa oczy, dzielna pociecha zaczyna przypominać pieczeń przygotowywaną metodą sous vide. Już za chwilę wejdziemy w las, już za chwilę, kochanie. Las był tam od kiedy pamiętam. Nie mówimy jeszcze o górskim szlaku, mówimy o lesie, który stanowił bajkowy przedsionek jednej z podhalańskich wsi, magiczną bramę do innego świata, bo problem nie dotyczy wyłącznie Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Gdy minęło „już za chwilę”, żar wciąż wysuszał spojówki, a zamiast starego lasu sterczały kikuty pni. Można na sprawę spojrzeć dwojako - wojna z kornikiem drukarzem odsłoniła efektowną panoramę Tatr, której w tym miejscu się nie spodziewałem. Nie spodziewałem się jednak z dość oczywistej przyczyny - wcześniej był tam las i cień, którego właśnie tak bardzo w tym momencie potrzebowałem. Tak jest tutaj co krok, nawet w TPN.
Pytanie wakacji: tato, co to jest zwózka?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.