Smecz towarzyski. Gra o tron po Jarosławie
To będą ciekawe cztery lata. Nie dlatego jednak, że w parlamencie będzie jeszcze więcej zapasów w kisielu i nie dlatego, że w jednej sali spotkają się Klaudia Jachira, Antoni Macierewicz, Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun. Nie dlatego, że zabawa rozpoczyna się od prób korupcji politycznej w Senacie, których nikt już nawet nie próbuje ukryć, a które zaczęliśmy uważać za normalne i które trwać będą do skutku. Nie dlatego, że nie wiadomo, kto z kim i w jakiej konfiguracji utworzy koła poselskie i czy przetrwają elekcyjne koalicje. Nie dlatego w końcu, że rząd PiS będzie miał bardziej niż ostatnio zdywersyfikowaną światopoglądowo opozycję.
Zrobi się ciekawie, bo w Zjednoczonej Prawicy ubijać się będzie teraz nowy układ i przetestowany zostanie stan zjednoczenia. Innymi słowy, dopiero teraz wojna buldogów pod dywanem wejdzie w kluczową fazę.
Jarosław Kaczyński zadowolonej miny nie miał już w wyborczy wieczór. Z jednej strony - to oczywiste, że liczył na większą przewagę. Zresztą zapowiedź, że „zrobimy wszystko, aby nikt nie miał wątpliwości, że działamy dla dobra Polski”, zabrzmiała przewrotnie i złowrogo.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.