Smecz towarzyski. Gambit Aborcyjny
Gdy za lat, oby, kilkadziesiąt moje pokolenie będzie schodzić z tego łez padołu, a ten nasz to padół nieustannego szlochu, i wrócimy myślą do wspólnie przeżytych z ojczyzną lat, to ani chybi okaże się, że wspólnym leitmotivem naszej egzystencji były aborcja, Jedwabne i narciarskie skoki. Trzy niezmienne polskie namiętności, walka o płody, kwestia stosunków polsko-żydowskich oraz wyjście z progu. Nie podejmuję się trudu zrobienia ogólnonarodowej psychoanalizy, nie rozstrzygnę, jak to o nas świadczy i jak na nas wpływa, ale chyba nie najlepiej.
Znowu trzeba krzyczeć, znowu trzeba maszerować, znowu się należy ohasztagować i obanerować. Jestem już tym zmęczony, ale mus jest mus. Każdy szanujący się ojciec, który ma córkę/córki powinien w takich chwilach stanąć po ich stronie, a kontrolerom sumień i ich barbarzyńskim prawom powiedzieć: ani kroku dalej. Gdyby ci ludzie całą tę energię, z którą próbują urządzać innym świat podług własnych przekonań, włożyli w pomoc niepełnosprawnym dzieciom, wolontariat w hospicjach, wsparcie biednych rodzin lub choćby w sprzątanie lasów, rzeczywistość byłaby trochę bardziej przyjazna.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.