Smecz towarzyski. Czarna środa Zbigniewa Ziobry
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Warto mu się jednak z uwagą przyglądać, bo te obserwacje mogą być w życiu bardziej przydatne niż firmowe sesje szkolenia liderów, wykłady Mateusza Grzesiaka czy kursy programowania neuropsychologicznego. Otóż niewykluczone, że minister Ziobro nauczył się wychodzić bez szwanku z sytuacji bez wyjścia. A przynajmniej twardo próbuje to robić.
Nakreślmy tło szybko i bez przynudzania. Przepchnięta kolanem i napisana na nim ustawa o Sądzie Najwyższym okazała się takim bublem prawnym, że ostatecznie, z lęku przed gniewem unijnego Trybunału Sprawiedliwości, należało ją znowelizować i de facto przywrócić stan poprzedni, co oznacza ni mniej, ni więcej tyle, że obóz rządzący poniósł w tej kwestii druzgocącą klęskę.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.