Jutro dowiemy się, jaką formę protestu przyjmą nauczyciele zrzeszeni w Związku Nauczycielstwa Polskiego. W zeszłym tygodniu protestowali pracownicy sądów, rolnicy, a wcześniej na „psią grypę” masowo zapadali policjanci i wywalczyli podwyżki. Także „Solidarność”, do tej pory sojusznik rządu, traci do niego cierpliwość. Czy nowy rok będzie rokiem protestów?
- Jeśli strona rządowa nie przystąpi do rzeczowego i konstruktywnego dialogu, NSZZ Solidarność będzie zmuszona do podjęcia działań protestacyjnych - to stanowisko Komisji Krajowej związku z zeszłego tygodnia.
Chodzi m.in. o płace osób zatrudnionych w sferze finansów publicznych, urealnienie kwoty wolnej od podatku tak, aby służyła osobom najsłabszym ekonomicznie, sprawę wprowadzenia systemu rekompensat związanych ze wzrostem cen energii.
- Jeszcze pół roku temu rozmawiało się normalnie. Teraz przez wielu przedstawicieli PiS przemawia pycha i brakuje merytorycznego podejścia do rozwiązania problemów - mówi Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „S”, najpotężniejszej organizacji w kraju, z którym PiS liczy się najbardziej.
Jutro ZNP postanowi, jaką przyjąć formę protestów. Zrobi to na podstawie analizy 270 tysięcy ankiet od nauczycieli, które trafiły do związku. Do akcji może dojść w najbardziej newralgicznych momentach, np. w czasie matur lub egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.