Sezon z Doylem na torcie
Powiedzieć, że sobotnia Grand Prix Australii była całego żużlowego sezonu wisienką (dajmy już spokój truskawkom Hajty) na torcie, to nic nie powiedzieć. To była ambrozja – najpyszniejszy z pysznych deserów.
Kto nie zna, niech sobie wyobrazi: na dno pucharka jagody, na nie serek mascarpone z łyżką cukru pudru, na to truskawki i bita śmietana. Wyżej bezy i maliny, i znowu śmietana. Na górę mus malinowy i bezy. Można jeszcze poszaleć dodając gałkę (co tam, dwie!) lodów, albo jeżyny i wtedy deser będzie mniej więcej tym, czym dla smakoszy sportu żużlowego był kończący IMŚ 2017 turniej w Melbourne. Przede wszystkim za sprawą Jasona Doyle’a.
dalszej części artykułu:
- co łączy polski żużel z Chinami i Stanami Zjednoczonymi
- dlaczego Kasprzak i Hampel utoną w oceanie wydarzeń
- czym różni się srebro Dudka od innych medali z tego kruszcu
- galeria zdjęć z Grand Prix w Melbourne
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.