Sędzia protestował w obronie sądów i został odwołany. Przypadek?
- Nie wiem na jakich danych oparło się ministerstwo sprawiedliwości - mówi sędzia Maciej Żelazowski, odwołany prezes Sądu Apelacyjnego.
Był pan zaskoczony poniedziałkową wizytą kuriera?
Sędzia Maciej Żelazowski: Informacja o odwołaniu mnie z funkcji Prezesa Sądu Apelacyjnego w Szczecinie była dla mnie dużym zaskoczeniem. Jeszcze jednak większym zaskoczeniem był wskazany powód takiej decyzji. Po pierwsze bowiem nie wynikał on z samego pisma odwołującego mnie z pełnionej funkcji, gdyż to nie zawierało jakiegokolwiek uzasadnienia, a po drugie ten wskazany na stronie internetowej ministerstwa sprawiedliwości nie odzwierciedla rzeczywistych wyników Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
Dlaczego?
Na stronie internetowej ministerstwa sprawiedliwości stwierdzono, że powodem mojego odwołania były ogólnie rzecz ujmując przede wszystkim złe wyniki pracy pionu karnego Sądu Apelacyjnego w Szczecinie w pierwszym półroczu 2017 r.
Tymczasem wyniki jakie osiągnął II Wydział Karny Sądu Apelacyjnego w Szczecinie były w pierwszym półroczu 2017 r. bardzo dobre, a na koniec roku jeszcze się poprawiły.
Dość powiedzieć, że na koniec pierwszego półrocza 2017 r. Sąd Apelacyjny w Szczecinie w sprawach z zakresu prawa karnego zajmował drugie miejsce w Polsce pod względem wskaźnika opanowania wpływu, a więc ilości spraw załatwionych w stosunku do tych które do sądu wpłynęły.
Na koniec trzeciego kwartału 2017 r. wskaźnik ten był jeszcze lepszy i plasował Sąd Apelacyjny w Szczecinie na pierwszym miejscu w Polsce. Nie dysponujemy jeszcze danymi ogólnopolskimi na koniec 2017 r., ale przy osiągniętych wynikach wątpliwe jest byśmy stracili to doskonałe miejsce.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.