„Saska przeprasza za Kempę”. Minister w opałach

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Jakubowski
Dorota Kowalska

„Saska przeprasza za Kempę”. Minister w opałach

Dorota Kowalska

Jeśli przez jakiś czas było o Beacie Kempie cicho, to ostatnio stała się ona twarzą walki PiS o Trybunał Konstytucyjny. Więc krytyka siłą rzeczy spadła na jej głowę.

Beata Kempa wyrasta, obok chociażby Stanisława Piotrowicza, na kolejną gwiazdę Prawa i Sprawiedliwości. To ona, jako szefowa kancelarii premiera, podjęła decyzję o wstrzymaniu publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego ustawy o TK, przyjętej przez poprzedni Sejm. Wedle orzeczenia, które zapadło 3 grudnia, czerwcowy wybór trzech z pięciu sędziów trybunału był zgodny z konstytucją. Minister Kempa ma jednak wątpliwości. Wysłała więc list do Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

„Do wyznaczenia składu orzekającego 3 grudnia ws. ustawy o TK trybunał zastosował pozaustawowe kryterium, oznacza to naruszenie konstytucji, a skutkiem, w mojej ocenie, jest nieważność wyroku” - napisała szefowa KPRM. I dalej: „Są poważne wątpliwości co do możliwości publikacji wyroku z 3 grudnia w Dzienniku Ustaw. Do czasu zajęcia stanowiska przez prezesa TK publikacja wyroku zostaje wstrzymana”.

Konstytucjonaliści mówią jednym głosem: urzędnik państwowy, a takim jest Beata Kempa, nie ma prawa wstrzymywać publikacji orzeczeń TK. Wychodzi więc na to, że pani minister łamie prawo.


Kancelaria Premiera: Nie przekroczyliśmy żadnych terminów. Wyrok Trybunału będzie opublikowany

źródło: TVN24/x-news

Zamieszanie wokół TK sprawiło, że społeczne emocje sięgnęły zenitu, po informacji o niepublikowaniu orzeczenia TK opozycja po raz pierwszy od lat stanęła w jednym szeregu, a obywatele wyszli na ulice. Sobotni marsz w obronie demokracji miał pokazać sprzeciw Polaków wobec tak prowadzonej polityce rządu. Organizatorzy liczyli na kilka tysięcy oburzonych, pojawiło się 50 tys. ludzi. Protestowała nie tylko Warszawa, ale też Poznań, Wrocław i Kraków. Socjologowie zauważają, że m.in. Beata Kempa dokonała rzeczy, która przez lata nie udała się innym politykom - zmobilizowała zasiedziałe, zadowolone z życia lemingi, żeby wyjść na ulicę. Dzisiaj zresztą lemingi zmieniły nazwę na „ludzi najgorszego sortu”, ale to już za sprawą Jarosława Kaczyńskiego.

- Beata Kempa wykonuje tylko polecenia Jarosława Kaczyńskiego, który nie kryje, że TK mocno mu się nie podoba, sam przyznał przecież, że potrzeba „ustawy naprawczej”, która zmieniłaby TK w taki, jakiego oczekuje prezes - mówi nam jeden z polityków prawicy. Trudno przypuszczać, żeby decyzje o niepublikowaniu orzeczenia TK podjęła sama Kempa, ale to ona stała się twarzą tej decyzji. I co tu kryć, to na jej głowę spadły gromy.

Podczas sobotniego marszu demonstranci nieśli transparent „Saska przeprasza za Kempę”, internet nie zostawia na szefowej Kancelarii Premiera suchej nitki, a Karolina Korwin-Piotrowska w felietonie opublikowanym w Onecie pisze: „Gorzej, kiedy o tym, co jest zgodne z prawem, a co nie, decyduje pewna radosna pani, która ma teraz władzę, jak widać od tego poranka, w Polsce absolutnie nieograniczoną. Nawet ponad konstytucją. Ta Pani to Beata Kempa (...) Otóż pani ta zadecydowała właśnie, co jest w Polsce prawem, a co nie, i w związku z tym publikuje tylko to, co jej się podoba. A to, co się nie podoba, to won mi stąd. Literalnie. Takie nowe prawo państwowego urzędnika”. I dalej o Kempie: „Ma parcie na szkło większe niż cała rodzina Kardashianów. Bo władzę kocha nade wszystko. (...) Dajmy Beacie Kempie ten wymarzony tron królewski, bo jak już wiemy, ma ona wiedzę, jakiej nikt w Polsce nie ma. Bo po prostu ona tego chce. Bardzo chce. Kobita się aż gotuje z chęci bycia na ustach wszystkich”.

Wczoraj rano Kempa pokłóciła się z kolei z Andrzejem Halickim z PO. Halicki powiedział, że po wydaniu orzeczenia przez TK „sytuacja jest jasna”. - Pani minister Kempa włącza drukarkę po jego otrzymaniu - stwierdził polityk, dodając, że „premier Szydło dołącza do prezydenta Dudy na liście osób, które złamały konstytucję”.

Halicki ostro ocenił także postawę Jarosława Kaczyńskiego. - Stawia się w roli uzurpatora. To jest pełzający pucz - ocenił.

Beata Kempa zapowiedziała, że w sprawie Halickiego i „innych osób” złoży zawiadomienie do prokuratury. - To jest kłamstwo, pan zarzuca mi złamanie prawa. W tym studiu jest łamane prawo - mówiła Kempa w programie Moniki Olejnik.

- To proszę zawiadomić prokuraturę - poradziła Monika Olejnik.

- Oczywiście - odpowiedziała Kempa. - W sprawie pana Halickiego i innych osób, które mówią, że złamałam prawo. Dość tego, nie jesteście sądem! - zakończyła Kempa.

Kempa nie traci rezonu, ale, chcąc nie chcąc, stała się dla sporej rzeszy Polaków symbolem tego, co dzieje się obecnie na polskiej scenie politycznej, a co niektórzy nazywają zamachem na demokrację czy zamachem stanu.

Miesiąc temu, kiedy zapadała decyzja o tym, że Beata Kempa pokieruje Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, niektórzy wydawali się zaskoczeni, ale da się to łatwo wytłumaczyć. Szef KPRM musi być człowiekiem zorganizowanym, a przede wszystkim doświadczonym w kierowaniu zespołem ludzi. Na początku przymierzano do tej funkcji Mariusza Błaszczaka, ale kiedy ten poszedł do ministerstwa spraw wewnętrznych, padło na Kempę. Była już wiceszefową ministerstwa sprawiedliwości, ma opinię wymagającej, odpowiedzialnej.

Do wielkiej polityki Kempa trafiła z Sycowa, miasta w woj. dolnośląskim, w którym po ukończeniu studiów z zakresu administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego była radną. W 2002 r. bezskutecznie ubiegała się nawet o stanowisko burmistrza Sycowa, w 2004 r. o mandat posła do Parlamentu Europejskiego. W 2005 r. z listy Prawa i Sprawiedliwości została jednak wybrana na posła V kadencji w okręgu wrocławskim. Ale, co może ważne w jej życiorysie, jeszcze w Sycowie przez kilkanaście lat pracowała jako kurator zawodowy dla dorosłych.

Polakom dała się przede wszystkim poznać jako członek sejmowej komisji śledczej ds. zbadania nielegalnych nacisków na kształt ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Zasłynęła głównie z pyskówek i awantur, w które wdawała się z przewodniczącym komisji Mirosławem Sekułą. Kempa znana jest też z niewyparzonego języka, niektórzy nazywają ją nawet „baba czołg”.

Zanim trafiła do komisji hazardowej, była wiceministrem sprawiedliwości u Zbigniewa Ziobry. Może dlatego w 2012 r. z grupą rozłamowców, do której należeli Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański zdecydowała się odejść z Prawa i Sprawiedliwości. Ale w tym roku wróciła i w ramach projektu Zjednoczona Prawica weszła do parlamentu.

Mówiło się, że Kempa ma w KPRM „pilnować” Beaty Szydło. Na razie na pewno głośniej o niej niż o pani premier. A może o to właśnie chodzi?

Beata Kempa
Create your own infographics
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.