Wysokie pensje, mieszkania albo dopłaty do nich, działki budowlane i stypendia. Tym samorządy powiatowe wabią lekarzy w obliczu groźby zamknięcia oddziałów szpitalnych. Nie jest łatwo, o czym przekonały się władze w Oleśnie i Kluczborku, gdzie trzeba było kilku tygodni, by skusić internistów 15-tysięcznymi zarobkami.
Problemy kadrowe Olesna i Kluczborka mają długą historię. Już 10 lat temu pisaliśmy o braku internistów. Dyrektorzy szpitali i zarządzające nimi powiaty stanęły pod ścianą, gdy na przełomie roku trzeba było zawiesić działanie oddziałów internistycznych.
- Lekarzy intensywnie szukaliśmy już dwa miesiące wcześniej, ale dopiero gdy w działania włączył się starosta i sprawę nagłośniły media, coś zaczęło się dziać - mówi Józef Maciołek, prezes Powiatowego Centrum Zdrowia w Kluczborku.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.