Samorządowcy mają kłopot, by dopiąć przyszłoroczne budżety

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Edyta Hanszke

Samorządowcy mają kłopot, by dopiąć przyszłoroczne budżety

Edyta Hanszke

Samorządy muszą znaleźć pieniądze na podwyżki pensji minimalnych i wynagrodzeń nauczycieli, a równocześnie uwzględnić niższe wpływy podatkowe. Zapowiadają, że w 2020 r. inwestycji będzie mniej.

Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka, szacuje, że tylko do utrzymania szkół podstawowych miasto będzie musiało dołożyć ok. 9 mln zł. Cały koszt oświaty, łącznie z przedszkolami, ma sięgnąć 56 mln zł, a subwencja rządowa wyniesie 28 mln zł.

- Jednocześnie wpływy z podatku PIT będziemy mieli większe o zaledwie 100 tys. zł, więc to podwyżka symboliczna przy budżecie sięgającym 180 mln zł, z którego większą część musimy przekazać na konkretne cele, m.in. świadczenia wychowawcze 500+, które wliczają się do budżetu, ale przecież gmina skorzystać z nich nie może - wskazuje burmistrz.

Rozpędem gmina planuje zrealizować inwestycje za ok. 20 mln zł, m.in. dokończyć obwodnicę i rewitalizację terenu po FAMPR-ze. Chce też skorzystać z ostatnich w latach 2014-2020 dofinansowań unijnych, m.in. na wymianę starych pieców przez mieszkańców, ale musi mieć pieniądze na wkład własny.

Jedną z najwyższych pozycji w wydatkach samorządowych stanowi oświata. One kompletnie nie bilansują się z rządowymi dotacjami

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Edyta Hanszke

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.