Sądny dzień dla sądu na ulicy

Czytaj dalej
Fot. Krystyna Zwolska
Zbigniew Borek

Sądny dzień dla sądu na ulicy

Zbigniew Borek

– Sędziowie sądzą, ale nie pilnują sprawiedliwości – mówi Urszula, pedagog z 31-letnim stażem. Stanisława Szadkowska: – Dobrze PiS robi, w sądach panoszy się złodziejstwo, pogonić ich!

Krystyna Nowakowska: – Wyeliminować patologię w sądach!
Irena Lepieszo: – Jak Hitler, proszę pana, on rządzi!
Maria: – Moi rodzice ginęli w czasie wojny! Jak można PiS do faszystów porównywać?
Urszula: – Sądy trzeba poprawić, a nie rozjechać czołgiem.
Trzy godziny przed sądem pytałem ludzi, co sądzą o sądach.

I dobrze, i źle
Pan Staszek ma swoje 63 lata. Z niejednego pieca chleb jadł, nie tylko jako piekarz, ale i szlifierz („w Ursusie pracowałem, na
Baczynie, co tam już nic po nim nie ma”). Teraz robi w sądzie, ale nie sądzi. Co najwyżej z reporterem na ulicy: z jednej strony dobrze, a z drugiej źle PiS robi.
– Po kolei: dobrze dlaczego?
– Panie kochany, jak człowiek w sądzie pracuje, nasłucha się od tych ludzi, co to latami się nie mogą doczekać sprawiedliwości. Że sędziom nie chce się pracować, tylko sprawy przekładają. Że nie wiedzą, o czym sądzą, bo się nie przygotowali. Że ludzi nie szanują. Więc dobrze, że PiS coś z tym robi. Może sędziowie się wezmą do solidnej pracy. Trochę się może obudzą.
– A źle dlaczego?
– Jestem przeciwnikiem tego, żeby cała władza była w rekach jednej partii i żeby politycy – niech pan to napisze: obojętnie jakiej partii – mieli władzę nad sędziami. Nie może być tak, że Ziobro będzie decydował, kto w Sądzie Najwyższym ma iść w stan spoczynku. To potem zejdzie w dół i minister będzie decydował, kto ma być prezesem w Gorzowie, a ten potem – kto będzie pana sądził, jak pan coś źle w gazecie napiszesz. Sędziowie są apolityczni i niech tak będzie. Trzeba ich pracę poprawić, a nie odbierać niezależność. To grozi dyktaturą.
– Nie przesadza pan? – pytam.
Na to pan Staszek przerzuca nas o 2167 km od Gorzowa. – Popatrz pan, w Turcji rozwalili sądownictwo, 100 tys. ludzi po-wsadzali do więzień, 70 tys. pozbawili pracy, a teraz szykują egzekucje. Nikt im nie przeszkodzi, gdy nie ma niezależnych sądów.
– Czyli znicze, co się tu palą, bronią nas przed dyktaturą?
Staszek: – Jasne jak słońce.

Urszula, pedagog z 31-letnim stażem. Nie jest fanką PiS-u. Ani PO. Ani Nowoczesnej. Ani KOD--u. Religii też nie. – Jestem fanką demokracji, sprawiedliwości, ale prawdziwej, i równości nieudawanej – deklaruje. To dlatego była na kontrmiesięcznicy w Warszawie. – Od 74. roku słuchałam Trójki. Przestałam. Nie mogę już zdzierżyć tego prania mózgu. Telewizji publicznej nie da się oglądać, propaganda jak za najgorszego PRL-u. Trybunał Konstytucyjny zamienili w atrapę. Teraz biorą się za sądy – wylicza. „Oni” to PiS. – Ale to ci z PO zaczęli umizgi do Kościoła. Jakim prawem nie puszczają Listy Przebojów Trójki, gdy było katolickie Święto Zmarłych? – mówi. Sądy pani Urszula osądza surowo: – Sędziowie sądzą, ale nie pilnują sprawiedliwości. Na wyroki ludzie czekają w nieskończoność. Nie ma równości w dostępie do sądu. Jakie szanse na dobrego adwokata ma człowiek, który zarabia 2000 zł? A bez adwokata nie ma szans na uczciwy proces.

Urszula dyktuje reporterowi wyrok: – Sądy trzeba reformować. Zmieniać. Poprawiać. A nie rozjechać czołgiem, jak PiS.
– 37 lat, ziemianin, dawniej z Gorzowa – przedstawia się Damian Kupsch. Robi zdjęcia płonących zniczów i leżących kartek (Kaczyński na wielkim tronie, a przy nim na małych krzesełkach Szydło i Duda, podpis: trójpodział władzy). – Z ciekawości
– tłumaczy, gdy pytam, dlaczego robi zdjęcia. – Wyślę koleżance z sądu, żeby mi wytłumaczyła, co się dzieje.
– To nie ogląda pan telewizji?
– Nie.
– Nie czyta pan gazet?
– Nie.
– No to na Facebooku tysiące ludzi o tym piszą.
– Nie korzystam z Facebooka.
– Jak pan żyje?!
– Doszedłem do wniosku, że najważniejsze, co posiadam, to moja uwaga, dlatego koncentruję ją na sprawach ważnych. Sądy do nich nie należą, polityka też nie. Podjęciu decyzji w procesie wyborczym poświęcam kilka godzin analizy raz na cztery lata. To mi wystarcza, nie oszukuję się jednak, że mój głos coś znaczy
– mówi. W sądzie był na sprawie rozwodowej. I też się nie oszukuje, że trójpodział władzy ma znaczenie dla jej rozstrzygnięcia.
– A z czego pan żyje? – zapytuję na jego odchodne.
– Powiedzmy, że jestem rentierem – powiada z uśmiechem. – Dzięki temu nie muszę się martwić o pieniądze i mogę spokojnie porozmawiać z reporterem „Gazety Lubuskiej”.

W biegu
W historii gorzowskiego sądownictwa jeszcze nigdy tak wielu nie uciekało tak szybko na widok jednego reportera. Czekały na nich: rowery, żony, samochody, tramwaje. Spieszyło im się do: rodzin, domów, obiadów. Tak tłumaczyli, byle nie stanąć z reporterem. Myślałem, że kto jak kto, ale ludzie pracujący w sądach zechcą pogadać o tym, co czują, gdy płoną im znicze pod oknami. Pani sędzia („tylko bez nazwiska”):
– Nie chcemy się wypowiadać. Chcemy być apolityczni.
– Ale przecież to ponoć nie o politykę chodzi, tylko o trójpodział władzy, o waszą niezależność i niezawisłość – próbuję panią sędzię zatrzymać.
– Staramy się robić, co do nas należy. I musimy stać po stronie Sądu Najwyższego.
– Skąd wiecie?
– Z telewizji – już się spieszy.
– Wyeliminować patologię w sądach! – Krystyna Nowakowska przy zniczach nawet nie zwalnia. Jej zdaniem PiS ma rację, bo za dużo złego dzieje się w sądach. – Walczyłam o wcześniejszą emeryturę. Sąd nie był niezależny, współpracował z ZUS-em, było tylko powielanie opinii biegłych, nikt mnie nie słuchał. Wygrałam, ale po pięciu latach!
63-latek (nogi szpotawe, na
prawą utyka) ogląda obrazki przy zniczach. Śmieje się. – Bo są śmieszne – odpowiada, bo pytam. Z sytuacji się nie śmieje: – Jak politycy wezmą sądy, będzie koniec demokracji w Polsce – mówi, choć 13 lat ciąga się po sądach, bo poręczył kredyt i nie może się wyplątać. – Nie przygotowują się do spraw, nie słuchają, co człowiek ma do powiedzenia. Książkę by można o nich napisać – macha na sędziów ręką.
– Dobrze, że ludzie protestują i znicze palą! Nie liczy się dla niego żaden trójpodział. Duda, Szydło nic nie mają do powiedzenia. Jak Hitler, proszę pana, on rządzi! – Irena Lepieszo nie leci ogródkami, tylko prosto do sądu (gdy sędziowie pracę kończą, ona zaczyna). – Proszę pana, pan i ja, my wszyscy jesteśmy Polakami i naprawdę nie wiemy, jak się takie rzeczy dla nas kończą? Tragicznie się kończą! Sądów trzeba bronić za wszelką cenę!
Szadkowska Stanisława, rocznik 36, cudem jako dziecko przeżyła niemiecką okupację. – No jak można porównywać PiS do faszystów?! Jak?! – krzyczy. Wtrąca się Maria (58 lat), którą też to oburza: – Moi rodzice ginęli w czasie wojny, a ci od faszystów wyzywają! I jakim prawem palą tu znicze?! Znicze niech sobie palą na Żwirowej, tam jest cmentarz!
– Dobrze PiS robi, w sądach panoszy się złodziejstwo! – krzyczy pani Stanisława. Pani Maria przebija: – Złodziejstwo i korupcja! Pogonić trzeba to towarzystwo!

Lista spraw dla PiS-u
Irena Lepieszo ma 59 lat i garb jej rośnie od sprzątania sądu. Nie tylko jej. Teresa Górecka: – Każda z nas ma po jednym piętrze. Na każdym 30 pokojów, sale rozpraw i wielkie korytarze. Wie pan, ile razy trzeba się schylić?
Irena Lepieszo ma dla PiS-u parę propozycji: – Żeby przestali mydlić oczy tym pięćset plus, bo to nie rozwiązuje problemów. Żeby najniższe pensje podnieśli...
– Przecież podnieśli – wtrącam.
– Nie podnieśli! – na to pani Irena.
– Podnieśli! – ja przy swoim.
– A... tak. Ale co to jest, z 1850 na 2000?! Nie idzie z tego wyżyć! A pani senator z PiS-u mówiła, że za 10 tysięcy to przyzwoicie żyje się tylko na wsi. No Boże!
– Nie pani senator z PiS-u, tylko prof. Małgorzata Gersdorf, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, w obronie którego tu płoną znicze – mówię.

Pani Irena zaskoczona: – Nie podoba mi się to! Dostaję 1500 na rękę. 500 idzie na mieszkanie, 200 opłaty, 200 na leki, coś trzeba jeść. Na ubrania nie starcza, o wczasach pomarzyć.
Irena Lepieszo w dekolcie nosi bliznę po by-passach. Dorzuca więc do listy zadań dla PiS-u: skrócić kolejki do lekarzy i sprowadzić do Gorzowa naczyniowca. Teresa Górecka: – Ludzie źle mówią o policji, ale jak coś im ktoś coś złego robi, idą do policjanta. O sądach źle mówią, ale jak przyjdzie co do czego, kto ich obroni? Jak sędzia źle pracuje, niech to poprawią, a nie rozwalają.
Stanisława Szadkowska (rocznik 36) i Maria (58 lat) radzą robić swoje: – Dokończyć dobrą zmianę, wpuścić uczciwych sędziów.
63-latek, który od 13 lat kuśtyka po sądach: – Jest kilka rozsądnych projektów reformy sądownictwa, czytałem w internecie. Wystarczy któryś wdrożyć.

Kasia ma pięć miesięcy i nic o trójpodziale władzy nie wie. Podobnie jej mama Marzena (27 lat, duże oczy, koński ogon włosów). Na spacerze z wózkiem obojętnie mijają znicze.

Zbigniew Borek

Jestem dziennikarzem i wydawcą drukowanego wydania "Gazety Lubuskiej". Jako reporter lubię pracować w terenie (a wszystko jest terenem, jak stwierdził kiedyś filozoficznie jeden z kolegów po fachu), pogadać z ludźmi, a przede wszystkim słuchać ich historii.


Dziennikarsko interesuję sprawami społecznymi, sądownictwem, polityką, Gorzowem, w którym mieszkam, Strzelcami Krajeńskimi, z których pochodzę, regionem lubuskim, w którym żyję i pracuję, a poza tym - przynajmniej się staram - wszystkim, co wydaje mi się ważne także w kraju i na świecie.


W swojej pracy szczególnie lubię


Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.