Katarzyna Kachel

Rzuciły wszystko i zamieszkały w namiocie z widokiem na Tatry

Rzuciły wszystko i zamieszkały w namiocie z widokiem na Tatry Fot. Arkadiusz Jan Zbiżek
Katarzyna Kachel

By przekroczyć próg jurty, trzeba tylko zdjąć buty i wyłączyć telefon. Przechodząc przez niziutkie drzwi, nieświadomie wykonuję pokłon. Wewnątrz okrągłe, jasne wnętrze ogrzane kominkiem, drewniana podłoga i cień liści buka na płóciennym dachu. Zapach żywicy, drewna, ziół i olejków. Na polanie górskiej nad Wierchomlą Ewa i Kasia współtworzą Jurtostan. To taki stan, w którym daje się innym to, co się ma najlepsze.

Istnieją różne przywiązania. Do rzeczy, osób, czasami do przestrzeni. Kasia i Ewa nie chciały być przywiązane. Dlatego tak łatwo zmieniały kraje i języki, mieszkania, lokale i hostele. Mówi się czasem o takich ludziach, że nie lubią posiadać. Własność jako taka ich nie interesowała. Wolały posiadać doświadczenie, pamięć wielu spotkań i rozmów. Być zawsze przed czymś niż za czymś się oglądać. Dlatego Ewa i Kasia śmieją się, kiedy ktoś mówi, jaka to odwaga zamieszkać w namiotach na szczycie góry, do której nie prowadzi żadna asfaltowa droga. - Nigdy wcześniej nie miałyśmy takiej stabilizacji, jak teraz - mówią. - Wreszcie zacumowałyśmy. A miejsce, gdzie rzuciły cumę i stworzyły Yurta Spa, jest warte takiej decyzji. - Dostałyśmy zaproszenia niemal z każdego krańca Polski, od morza, przez Warmię, Mazury, Julinek, Beskid Niski i jeszcze niżej. Ale kiedy w lutym wdrapałyśmy się w śniegu po kolana na Wierchomlę, a przed nami otworzyły się Tatry, zmiękły nam nogi. Wiedziałyśmy, że już nie musimy szukać.

Ogłoszenie

Informacja była zwyczajna. Napisały na Facebooku, że potrzebują miejsca, w którym mogłyby postawić jurtę, czyli namiot używany przez ludy mongolskie i tureckie. W takim namiocie dziewczyny chciały masować, a wokół stworzyć przestrzeń do wypoczynku w bliskim kontakcie z naturą. Miało to być miejsce na obrzeżach cywilizacji, w naturze, pośród wiekowych drzew i blisko czystej wody. I tak znalazły się w Beskidzie Sądeckim, na łące, tuż przy górskim potoku i dzikich polanach pełnych poziomek i borówek. - Na dodatek droga, która do nas wiedzie, stanowi doskonałe preludium do tego, co tu człowieka czeka. Bo idąc przez las, łąki pełne ziół i polnych kwiatów, nie sposób się nie wyciszyć. Zieleń to SPA dla mózgu. Robi za nas połowę roboty - uśmiechają się.

W dalszej części tekstu przeczytasz o:

  • kobiecym i męskim namiocie na Wierchomli
  • masażach, które wprowadzają w błogostan
  • naturze, która stanowi luksusowe SPA dla duszy i ciała

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Katarzyna Kachel

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.