Coś zrobili z papierosami. Coś do nich domieszali, czymś je nasączyli, ponieważ moje stałe od kilku lat sezonowe rzucanie przebiega oporniej niż kiedykolwiek. Żeby było jasne, w kwestii rzucania jestem jak PiS: gdy postanowię, to się stanie, choć zanim postanowię, to siedzę cicho, żeby nie zapeszyć.
Najgorszą rzeczą podczas rzucania nałogów jest pojawiający się znikąd nadmiar energii. Nie wiadomo, co z tym zrobić. Idę więc na spacer, jest mi w miarę przyjemnie, ale nagle orientuję się, że jestem daleko od domu i nie mam jak wrócić.
Albo czytam książkę, nie chce mi się spać, czytam i czytam do końca.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.