Ryszard Terlecki: Wybory w cieniu wojny
Wydaje się, że po przeszło dwóch latach od rosyjskiej napaści na Ukrainę, Europa znów dostrzega powagę sytuacji. I nie spowodowały tego rozmaite przepowiednie, z których jedna zapowiada nawet konkretną czerwcową datę, ale refleksja nad konsekwencjami ewentualnej przegranej wojny przez Ukrainę. Co oznaczałoby to dla Europy?
Według analityków Rosjanie pułap swych możliwości mobilizacyjnych osiągną we wrześniu tego roku. Jeżeli więc myślą o kolejnej próbie ofensywy i przełamania frontu, to zapewne mocny atak planują na przełom lata i jesieni. Wprawdzie Ukraina ostatnio dostała trochę broni i amunicji, chociaż więcej w obietnicach niż realnych dostawach, to wciąż za mało, aby być spokojną o utrzymanie dotychczasowych pozycji, nie mówiąc już o odbijaniu utraconych terenów. A co się stanie gdy Putin, zachęcony powodzeniem, sięgnie po fragment terytorium kolejnego państwa?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.