Ryszard Terlecki: Jedna lista do podziału

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Ryszard Terlecki: Jedna lista do podziału

Ryszard Terlecki

Czy wyniki sondaży dwóch różnych partii sumują się w wyborczej koalicji? Najczęściej tak nie jest. Czy partie Hołowni i PSL po zawarciu wyborczego sojuszu mogą liczyć na sumę swoich wyników? Oczywiście, że nie. Hołownia w ostatnim sondażu ma siedem procent poparcia, a tendencja spadkowa trwa już od dłuższego czasu.

Do wyborów zapewne zejdzie do sześciu, a może i pięciu procent. PSL w tym samym sondażu ma zaledwie pięć procent. Załóżmy że nic nie straci i utrzyma ten wynik aż do tygodni poprzedzających wybory. Czy pięć i pięć w sondażach pozwoli na zdobycie 10 procent w wyborach? To bardzo wątpliwe. A ryzyko jest duże, bo partie w koalicji muszą przekroczyć próg wyborczy ośmiu, a nie pięciu procent.

Wiadomo, że część tradycyjnych wyborców PSL nie będzie chciała głosować na kandydatów partii Polska 2050, która chce szybkiego wprowadzenia euro i popiera zatrucie Polski obyczajową rewolucją. Co zrobią tradycyjni zwolennicy PSL? Zostaną w domu albo zagłosują na prawicę. Natomiast potencjalni wyborcy Hołowni oczekiwali od swoich kandydatów jakiejś nowości, a nie połączenia sił z polityczną naftaliną. Oni z kolei też zostaną w domu albo zagłosują na Platformę. Dzięki temu Hołownia koalicją z PSL zrobił prezent Tuskowi i teraz nie wie, jak się z tego wykręcić.

Lewica marzy o koalicji z Platformą, ale Tusk, który przekierował swoją partię na lewo, woli podbierać jej wyborców niż dogadywać się z Czarzastym. Starzy posłowie i działacze SLD chętnie pozbyliby się nawiedzonych posłanek, licytujących się na radykalizm, ale dobrze wiedzą, że sami do Sejmu nie wejdą. Muszą więc tolerować tęczowe skrzydło, które równocześnie blokuje im drogę do sojuszu z Tuskiem. Czarzasty często opowiada o przyszłym rządzie z udziałem lewicy, ale dobrze wie, że opozycja jest za słaba i za mało wiarygodna, żeby wybory wygrać. Pozostaje mu więc wierzyć, że samodzielnie startująca lewica przekroczy próg pięciu procent i przynajmniej kilkunastu posłów do Sejmu wprowadzi.

Opozycyjne partie uparły się, żeby zrażać swoich wyborców. Tusk zniechęca swoją agresją i sympatią dla programu pozbawionej rozumu zachodniej lewicy, a ponadto lokajską postawą wobec swoich zwierzchników w Brukseli i Berlinie. Hołownia zraża współpracą z betonem PSL, a z kolei ludowcy brzydzą się programem Polski 2050. Lewica chciała jednej listy, ale została na lodzie, bo nikt jej nie chce. Gdy zacznie się prawdziwa kampania partie opozycji skoczą sobie do gardeł, wzajemnie odbierając wyborców. Ostatnio nawet o tzw. pakcie senackim zrobiło się cicho. Otrzeźwienie z wzajemnych pretensji i fochów przyjdzie dopiero po wyborach, wtedy jednak zacznie się zrzucanie winy za porażkę na niedoszłych koalicjantów. Na szczęście dla Polski będzie już za późno.

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.