Rydoduby. Z pamiętnika Zenona Borowskiego: Siłą ściągnęli z łóżka, na głowę wylali wiadro pomyj, chcieli podpalić włosy...
Jak tata podpisał zajawku w kołchoz, to od razu zabrali konia i pole, a na każdy hektar trza było dać zboże na obsianie. Kto w wiosce miał stodoły, chlewy murowane z kamienia, to wszystko rozbierali i około kilometr od wioski budowali stajnie, obory, kurniki - wspomina Zenon Borowski z Zielonej Góry, który dzieciństwo spędził w Rydodubach.
Rydoduby to niewielka miejscowość pod Czortkowem w województwie tarnopolskim. Zenon Borowski (rocznik 1939) mieszkał tam z babcią Paraską (dziadek Mikołaj zmarł w latach 40.), rodzicami Marią i Józefem oraz starszym bratem Wojciechem i młodszym Augustem. Co ciekawe, rodzina nie wyjechała na zachód zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Mało tego, później wyjechał już tylko Zenon. W pamiętniku opisał, jak wyglądało życie w ZSRR po wojnie, w erze kołchozów.
CZYTAJ DALEJ:
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.