Rozsądny kompromis albo konstytucyjny pat [wywiad]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smolinski
RED

Rozsądny kompromis albo konstytucyjny pat [wywiad]

RED

Rozmowa z prof. Tadeuszem Godlewskim, politologiem UMK, o możliwości kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.

- Trybunał Konstytucyjny odwołał wczoraj wtorkową rozprawę ws. wyboru 5 nowych sędziów TK. Przedwczoraj zaś prezydent Andrzej Duda rozmawiał przez godzinę z prezesem Trybunału Andrzejem Rzeplińskim. Zapaliło się światełko w tunelu?
- Być może, nawet gdyby któraś ze stron nie wygrała całkowicie, to kompromis jest jak najbardziej potrzebny i oczekiwany. Cały ten konflikt źle świadczy o naszych możliwościach rządzenia i wszystkim szkodzi, także trybunałowi. Jeśli są rzeczywiste próby wspólnego rozwiązania tego konfliktu, to byłoby bardzo optymistyczne. Natomiast jaki będzie tego efekt - zobaczymy. Oby zwyciężył zdrowy rozsądek.

- Kompromisem dla opozycji byłby udział w pracach TK trzech poprawnie wybranych przez Sejm sędziów. Czy Jarosław Kaczyński może na to pójść?
- W tej chwili nie sądzę, by to było możliwe. Prędzej uwierzyłbym w jakieś rozwiązanie rozłożone w czasie. Ale jest jeszcze jedno, chyba najlepsze rozwiązanie: gdyby niektórzy z wybranych sędziów podali się do dymisji. To uwalniałoby prezydenta Dudę od oskarżeń o łamanie prawa i jednocześnie wytrącało argumenty z rąk opozycji. Jednak nie słyszałem, by ci dżentelmeni brali pod uwagę takie rozwiązanie. Byłoby to także korzystne dla całego prawniczego świata i uwalniało środowisko od zarzutów prawnego koniunkturalizmu. Jestem pewien, że warto nad tym pracować.

- Kto bardziej traci na tym dwumiesięcznym konflikcie, którego echa słychać w całej Europie, a nawet USA?
- Moim zdaniem największą szkodę poniesie szeroko rozumiany obóz rządzący, a szczególnie jego przywódcy. Widać to po coraz gorszych notowaniach popularności rządzących. A przy okazji traci też opozycja, nie zawsze prezentując wysoki poziom dyplomacji. Nie wiem, jakie poparcie będą miały sobotnie demonstracje Komitetu Obrony Demokracji, ale nie można udawać, że ich nie ma lub zarzucać, że są manipulowane. Demonstracje KOD to argument na stronę krytyków partii rządzącej.

Prof. Tadeusz Godlewski, politolog z UKW w Bydgoszczy.

- Sądzi Pan, że prezydent Andrzej Duda powinien odegrać większą rolę w tym konflikcie, zamiast oddawać inicjatywę opozycji i PiS?
- Mam nadzieję, że potwierdzą się sygnały świadczące o chęci poważnych rozmów na szczeblu międzynarodowym. Prezydent 18 stycznia ma spotkać się z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, szefem NATO i z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie. Może to być sygnał, że polskie władze są gotowe do debaty m.in. na temat zmian w Polsce. Jesteśmy członkami Unii Europejskiej i o jej zastrzeżeniach należy przynajmniej dyskutować. Mam nadzieję, że po brukselskiej wizycie zmieni się nie tylko klimat w stosunkach Polska - UE. Nie można chować głowy w piasek i uważać, że wewnątrz Unii nie ma „sprawy polskiej”. Jest, bez względu na to, co myśli rząd i kto ma rację.

- Obóz rządzący przekonuje, że to polscy „zdrajcy” donoszą do Brukseli na ojczyste władze.
- Ależ to absurd! Przecież dziś nie trzeba wychodzić z domu, by dowiedzieć się, co dzieje się na całym świecie. Sądzi pan, że unijne władze muszą korzystać z usług jakichś polskich „donosicieli”? Pomijając kwestię globalnej informacji - są przecież tradycyjne ambasady, które zbierają informacje w krajach swego urzędowania.

- Jednak trudno nie dostrzec otwartych nacisków na Polskę czy gróźb ograniczenia dotacji. Czy taki nacisk może coś zmienić w pracy polskiego rządu?
- Myślę, że tak. Nowy rząd dopiero rozpoczyna budowanie swojej polityki zagranicznej, poznaje realia i uwarunkowania członkostwa w Unii. Wiele zależy od rozpoczęcia nowej polityki zagranicznej, a każdy rząd musi się w takiej sytuacji wiele uczyć. I jeśli w takim momencie przychodzą ostrzeżenia z Unii, to należy je potraktować poważnie i nie można ich bagatelizować. Natomiast to, co piszą europejskie media, to sprawa drugorzędna. Nasze też oceniają rządy Niemiec, Litwy, Wielkiej Brytanii czy Węgier.

RED

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.