Rośnie napięcie w bydgoskich e-hulajnogach. Trzeba je rozładować
- Dwóch chłopców gnało z maksymalną prędkością chodnikiem na ulicy Gdańskiej w centrum Bydgoszczy. Jechali slalomem między pieszymi. Towarzyszył im trzeci kolega - na rowerze. Zastanawiałam się tylko kiedy kogoś potrącą - relacjonuje świadek tych popisów, pani Lucyna.
Od niedzieli, kiedy w Bydgoszczy ruszyła wypożyczalnia elektrycznych hulajnóg uruchamianych za pomocą aplikacji na smarfona, nie ma dnia, aby Czytelnicy nie alarmowali nas o nagannych zachowaniach użytkowników.
- Ktoś „mądry” zostawił hulajnogę w wiacie przystanku autobusowego przy ulicy Markwarta - opowiada pan Andrzej.
- Jak można zostawić hulajnogę ot tak - na chodniku na ulicy Dworcowej, przy skrzyżowaniu z Królowej Jadwigi? - zastanawia się pani Iwona.
- Młodzież już wie, że pierwsze 5 minut jazdy e-hulajnogą jest darmowa, więc wypożyczają je właśnie na taki czas i biorą następne. Potem je porzucają - opowiada pani Agnieszka.
Problem narasta, a przecież w Bydgoszczy, pierwszym mieście w naszym regionie, w którym elektryczne hulajnogi się pojawiły. Więcej o sprawie w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.