Pawel Stachnik

Rosjanie pod miastem, czyli Kraków w ogniu I wojny światowej

Rosjanie pod miastem, czyli Kraków w ogniu I wojny światowej
Pawel Stachnik

5 grudnia 1914 r. Trwa druga bitwa o Kraków. Wojska rosyjskie zajmują Wieliczkę i podchodzą pod miasto. Twierdza szykuje się do obrony

Działania wojenne w Galicji zaczęły się na początku sierpnia 1914 r. Zadaniem operującego tam (oraz w południowej części Królestwa Polskiego) rosyjskiego Frontu Południowo-Zachodniego miało być zajęcie całej Galicji, a następnie uderzanie w stronę Śląska austriackiego, Czech i Austrii właściwej. Na kierunku południowym zaś, sforsowanie Karpat i wyjście na Węgry. Mimo że armia austro-węgierska już na początku działań zadała Rosjanom dwie duże klęski pod Kraśnikiem i Komarowem na Lubelszczyźnie, to przewaga liczebna sił carskich okazała się zbyt duża. Po zaciętych walkach w Galicji cesarsko-królewskie oddziały przeszły do odwrotu.

Postępujący za nimi Rosjanie nie dali się zatrzymać, mimo kilku desperackich prób podjętych przez Austriaków. Zajęli Lwów i oblegli Przemyśl. Chwilowo zastopowała ich ofensywa niemiecko–austriacka w Kongresówce skierowana w stronę Warszawy. Dzięki niej siły austriackie w Galicji zaczęły odzyskiwać utracone wcześniej obszary. Rosjanie cofnęli się na linię Sanu. Karta odwróciła się w październiku, gdy Rosjanie zwyciężyli w kilkudniowej bitwie pod Dęblinem. Austriacy i Niemcy w obawie przed okrążeniem swoich wojsk w Galicji rozpoczęli kolejny odwrót.

10 listopada 1914 r. Rosjanie weszli do Tarnowa, 21 listopada zajęli Limanową, 26 Bochnię, 27 Dobczyce, a 28 Niepołomice. „Do końca listopada 1914 r. wojska rosyjskie opanowały 91,7 proc. obszaru Galicji zamieszkanego przez 87,7 proc. ludności prowincji. Wojna objęła 77 z 82 powiatów galicyjskich” – pisze Henryk Łukasik w książce „Kraków 1914”, wydanej w znanej serii „Historyczne Bitwy”, pierwszej takiej monografii poświęconej walkom pod Krakowem na początku Wielkiej Wojny.

Operacyjny zwrot

Rosyjskie naczelne dowództwo chciało wykorzystać powodzenie, jakie uzyskały armie Frontu Południowo-Zachodniego. Chodziło o szybkie zdobycie Krakowa, a potem uderzenie w stronę serca monarchii – Wiednia. Zakładano, że przy utrzymaniu dotychczasowego powodzenia wojnę uda się zakończyć do końca roku. Nastroje wśród carskich żołnierzy były bardzo dobre: przy drogach ustawiano tablice pokazujące, ile kilometrów zostało do Budapesztu, Wiednia i Berlina, a oficerowie domagali się mundurów galowych na defiladę zwycięstwa.

Zupełnie inaczej było z żołnierzami c.k. armii. Jej oddziały były zmęczone i zdemoralizowane klęskami i ciągłym odwrotem. W szeregach szerzyły się dezercje i maruderstwo. Sytuacji nie ułatwiała jesienna pogoda, z nieustannym deszczem, zimnem i masami błota. Straty ponoszono nie tylko z powodu walk, ale także chorób zakaźnych: czerwonki, cholery i tyfusu.

Austriacki szef Sztabu Generalnego gen. Franz Conrad von Hötzendorf zdawał sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Upadek Krakowa miałby fatalne skutki, więc miasto musiało zostać utrzymane. Potencjał Twierdzy Kraków dawał szansę na wyprowadzenie kontruderzenia, które mogłoby zatrzymać, a nawet odrzucić Rosjan. Hötzendorf opracował plan uderzenia w skrzydło nacierających na Kraków i Śląsk Rosjan.

Jego założenia były następujące: gdy rosyjska 9. Armia gen. Płatona Leczickiego operująca na odcinku od Miechowa po Tarnów ruszy do ataku, na północny-zachód od Krakowa zderzy się z austro-węgierską 1. Armią gen. Victora Dankla opartą o wzniesienia Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wtedy zaś 4. Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda Habsburga broniąca rejonu Krakowa uderzy w jej lewe skrzydło. W ten sposób na północ od Krakowa miała się rozegrać decydująca o dalszych losach wojny w Galicji bitwa. Hötzendorf zakładał, że gwałtowne uderzenie na niespodziewających się tego Rosjan doprowadzi do operacyjnego zwrotu.

Krakowskie dzieci

12 listopada dwie armie rosyjskie, 4. i 9., rozpoczęły ostrożny marsz naprzód. 14 listopada 9. Armia gen. Leczickiego osiągnęła linię Wolbrom-Skała-Słomniki-Proszowice-Nowe Brzesko. Liczyła ona 13 dywizji piechoty i trzy dywizje kawalerii. Rosjanie zajęli pozycje w bezpiecznej odległości od Krakowa, by chronić się przed bezpośrednim atakiem z twierdzy, a jednocześnie móc ją blokować. Być może też, jak twierdzą niektórzy, Rosjanie wcale nie chcieli zdobywać Krakowa. Zamierzali go tylko zablokować, a ich głównym celem było przebicie się na Śląsk i dalej do Czech.

16 listopada korpusy c.k. 4. Armii rozpoczęły atak w kierunku sił rosyjskiej 9. Armii. Na lewo od niej to samo zrobiły jednostki c.k. 1. Armii wiążąc w walkach rosyjską 4. Armię i uniemożliwiając jej przejście z pomocą spychanej na północ 9. Armii. Starcia były ciężkie, Rosjanie twardo się bronili, dlatego austro-węgierskie dowództwo ściągnęło spod Wieliczki część stacjonujących tam oddziałów (co jednocześnie oznaczało osłabienie swoich sił na południu).

Rozpoczęcie natarcia zbiegło się z nastaniem zimowej pogody. Spadł śnieg i pojawił się mróz. Żołnierzom obu stron zaczęło doskwierać zimno, w przemarzniętej ziemi ciężko było drążyć dołki strzeleckie i okopy. Walki rzeczywiście były ciężkie. Henryk Łukasik cytuje relację jednego z rosyjskich oficerów: „Za pociskami wyło powietrze, wybuchy wlekły za sobą fontanny ziemi i podmuchy powietrza, co dawało przerażający efekt. Nasze okopy zostały zniszczone, były duże straty w ludziach i w ich psychice. Około godziny 14 stało się jasne, że 15. rota utraciła zdolność bojową. Do wieczora zebrano około pół roty, która weszła pod rozkazy dowodzącego 14. rotą”.

W składzie c.k. 1. Armii w walkach na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej brał udział ulubiony przez krakowian 13. Pułk Piechoty „Krakowskich Dzieci”, w którym służyli mieszkańcy miasta i okolic. Z kolei pod Krzywopłotami na północ od Olkusza przed Rosjanami broniły się dwa bataliony 1. Pułku Legionów Polskich. Na prawym skrzydle legionistów walczyła 91. Brygada Piechoty Landwehry, w skład której wchodziły trzy polskie pułki: 16. z Krakowa, 31. z Cieszyna i 32. z Tarnowa i Nowego Sącza.

Taktyczne zwycięstwo

Austriacy kontynuowali natarcie, ale wobec twardego oporu osiągnięte efekty były niewspółmierne do strat. Natarcie jednak kontynuowano starając się odepchnąć Rosjan, a także odpierając ich kontrataki. Warunki pogodowe były coraz gorsze. Padał śnieg, wiał wiatr, temperatura spadała nieraz do minus 10 stopni Celsjusza. Zamarzały zamki karabinów, plagą stały się odmrożenia. W zamarzniętym gruncie trudno się było okopać, a na śniegu żołnierskie mundury były doskonale widoczne.

Mimo ataków i kontrataków przypuszczanych przez obie strony na polu walki zapanował impas. Straty ludzkie rosły, a przełamania nie udawało się uzyskać. Gen. Hötzendorf domagał się w rozkazach ponawiania uderzeń, ale mimo poświęcenia żołnierzy, nocnych natarć i wsparcia artylerii z Twierdzy Kraków, nacierające oddziały nie uzyskiwały powodzenia. Podobnie sytuacja wyglądała u Rosjan: pododdziały były przetrzebione, żołnierze zmęczeni, straty duże.

25 listopada c.k. Naczelne Dowództwo Armii wydało rozkaz wstrzymania natarć i powrotu sił do Twierdzy Kraków. Linii rosyjskich nie udało się przełamać, a ich armii odepchnąć . „Cel bitwy został jednak osiągnięty – rosyjskie natarcie na zachód, zagrożone i oskrzydlone przez uderzenie 4. Armii, ostało definitywnie zatrzymane” – pisze Henryk Łukasik.

Tak zakończyła się pierwsza bitwa o Kraków (zwana też bitwą pod Krakowem), trwająca od 16 do 25 listopada na północ i północny zachód od Krakowa, w której zmagały się cztery armie, łącznie prawie 400 tys. żołnierzy. Historycy uznają, że jej efektem było taktyczne zwycięstwo strony austro-węgierskiej.

12 kilometrów

Gdy na północy walczono o przełamanie, na wschód od miasta postępowało natarcie rosyjskiej 3. Armii gen. Radko Dimitriewa. Austriacy cofali się przed nią pod osłonę fortów Twierdzy Kraków. 4 grudnia Rosjanie podeszli pod Bieżanów i Bogucice. Rozpoczął się wtedy pojedynek artylerii, w którym ostrzeliwane były wschodnie i południowo-wschodnie umocnienia twierdzy.

Rano 5 grudnia Rosjanie przypuścili atak, w którym zajęli Wieliczkę i wzgórza między Bieżanowem a Bogucicami. „Do krakowskiego Rynku w linii prostej było zaledwie 12 km” – czytamy w książce. Dimitriew chciał zdobyć Kraków uderzając garbem Pogórza Wielickiego, przełamując narożnik obrony fortów Rajsko i Kosocice leżących w VII sektorze obronnym twierdzy. Jej dowództwo skoncentrowało na południu i wschodzie prawie wszystkie jednostki ściągnięte z innych sektorów. Potyczki toczyły patrole obu stron, strzelała też forteczna i rosyjska artyleria. Działa twierdzy skutecznie uniemożliwiały rosyjskiej piechocie rozwinięcie natarcia.

Forteczni saperzy zniszczyli przy pomocy min rzecznych rosyjską przeprawę mostową na Wiśle pod Niepołomicami. 9 grudnia z twierdzy wyszło udane uderzenie na Prusy i wzgórza na północ od Kocmyrzowa. Mimo wielokrotnych prób nie udało się natomiast zdobyć rosyjskiego punktu oporu w Grabiu. 13 grudnia niespodziewanie Rosjanie rozpoczęli odwrót na wschód. Spowodowany był on toczącą się kilkadziesiąt kilometrów na południe bitwą pod Limanową. Przeprowadzony tam skuteczny austriacki kontratak sprawił, że cały rosyjski front zaczął się cofać. Zagrożenie dla Krakowa minęło. Druga bitwa o Kraków zakończyła się.

Listopadowe i grudniowe zmagania w 1914 r. były największą batalią stoczoną na przedpolach miasta w całych dziejach.

Pawel Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.