Rodzina Natalii Kukulskiej opiera się na partnerskich zasadach

Czytaj dalej
Fot. Adam Jastrzebowski
Paweł Gzyl

Rodzina Natalii Kukulskiej opiera się na partnerskich zasadach

Paweł Gzyl

Mogła wybrać łatwiejszą drogę kariery. Ważniejsze od tego okazały się dla niej wartości artystyczne. W dużym stopniu zawdzięcza to mężowi, który wsparł ją w jej ambitnych dążeniach.

Przez całe swe życie jest pod lupą mediów. Od wczesnego dzieciństwa, kiedy jej mama zginęła w katastrofie lotniczej, do teraz, kiedy wypuszcza spod swych skrzydeł w świat dwójkę dorosłych dzieci. Mimo tego życia w blasku fleszy, udało jej się zbudować silną i stabilną rodzinę. Nigdy też nie narobiła głupstw, których musiałaby się wstydzić. Nic więc dziwnego, że jest obecnie jedną z najbardziej lubianych postaci rodzimej rozrywki.

- Rodzina jest najtrudniejszą organizacją czy firmą na świecie, więc zawsze należy szukać sposobów, aby działała dobrze, a kobieta z mężczyzną – partnersko. Dlatego uważam, że koniecznie trzeba ze sobą rozmawiać, uczyć się wzajemnie, uczulać na rzeczy zarówno ważne, jak i powszednie. Staram się tak robić. Warto też mieć rytuały, które łączą rodzinę, choćby jeden posiłek dziennie zjedzony wspólnie i w spokoju – mówi w serwisie Kto Cię Wyleczy.

Bukiet frezji dla mamy

Przyszła na świat po pięciu latach małżeństwa swych rodziców. Jarosław Kukulski był rozchwytywanym kompozytorem piosenkowych szlagierów, a Anna Jantar – popularną piosenkarką. Mimo, że żyli w rozjazdach, zdecydowali się na dziecko. Mała Natalia szybko odczuła jednak częste wyjazdy swej mamy i ledwo nauczyła się mówić, domagała się jej częstszej obecności w domu.

Niestety: 14 marca 1980 roku samolot lecący z Nowego Jorku do Warszawy rozbił się w lesie Kabackim tuż obok lotniska na Okęciu. Wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu – w tym i wracająca wówczas zza oceanu do rodziny gwiazda. Czteroletnia dziewczynka została w ten sposób pozbawiona ukochanej mamy.

- Nigdy tego nikt mi nie powiedział wprost. Przeczuwałam to, kiedy mamy tak długo nie było. A potem babcia zabrała mnie na grób. Wtedy na lotnisku, tuż po katastrofie, w tym zamieszaniu, wśród płaczących ludzi nie rozumiałam, co się stało. Pamiętam, jak babcia wyrwała mi z rąk bukiet frezji i rzuciła je na ziemię. Pamiętam karetki pogotowia, które reanimowały rodziny, rozlewał się alkohol podawany na uspokojenie – opowiada w „Gali”.

Wychowaniem wnuczki zajęła się babcia. Tata był w sile wieku, więc szybko zaczął poszukiwać nowej miłości. Przez jego dom przewinęło się kilka kobiet, a ostatecznie drugą żoną została kolejna piosenkarka – Monika Borys. Nie miała ona serca do Natalii, tym bardziej, że na świat przyszedł z czasem jej własny syn – Piotr. Ponieważ tata był zajęty, a babcia nieskora do zabawy, dziewczynka szybko odkryła dla siebie świat muzyki.

Zrobić coś swojego

Gdy telewizja realizowała film o Jarosławie Kukulskim, kompozytor wpadł na pomysł, aby na jego zakończenie zabrzmiała piosenka zaśpiewana przez jego córkę. Natalia miała wtedy dziewięć lat i chętnie wykonała żartobliwy utwór „Co powie tata?”. Nagranie tak się spodobało, że Polskie Nagrania zaproponowały wydanie całej płyty z utworami dziewczynki. Tak się też stało – a piosenka „Puszek Okruszek” została prawdziwym hitem.

- Kiedy założyłam słuchawki i usłyszałam swój głos, byłam zaskoczona, że jest inny niż mi się wydawało: jakiś większy i mocniejszy. Nie byłam bowiem w ogóle szkolona do śpiewania, tak jak dzisiaj to zdarza się w przypadku maluchów, które chodzą na lekcje śpiewu. Moje śpiewanie było więc naturalne. To zapewne w dużym stopniu przyczyniło się do sukcesu płyty, ponieważ słychać było na niej, że śpiewa dziecko ze swoimi emocjami, a nie ktoś wyszkolony i wyuczony – wspomina w „Gazecie Krakowskiej”.

Tata nie chciał odebrać córce dzieciństwa, dlatego mimo wielkiego sukcesu płyty, nie zgodził się na koncerty. Natalia chodziła więc normalnie do szkoły, uczyła się też gry na fortepianie, ale kiedy stała się nastolatką, zaczęła wraz z kolegami i koleżankami zakładać amatorskie zespoły, w których coraz śmielej poczynała sobie jako wokalistka. Fascynowała ją „czarna” muzyka soul – i w takim stylu postanowiła nagrać swą pierwszą „dorosłą” płytę.

- Miałam wielką ochotę na zrobienie czegoś swojego i na własnych warunkach. Spotykałam się więc z moimi rówieśnikami w różnych domach kultury, salach prób w piwnicach i robiłam swoje piosenki. Mój tata jednak cały czas był ciekawy co to są za piosenki, czy są wystarczająco dobre. A mnie strasznie wkurzało, że on chce w to wchodzić – śmieje się w „Dzienniku Polskim”.

Całe swoje serce

To Jarosław Kukulski napisał dla swojej córki pierwszy wielki przebój – „Im więcej ciebie, tym mniej”. Znalazł się on na płycie „Puls”, która okazała się bestsellerem. Dzięki niej Natalia zamieniła się z nastolatki w nową gwiazdą polskiego popu. Kiedy podpisywała płyty w Empiku, przyszło dwa tysiące fanów. Wytwórnia wynajęła nawet ochraniarza, by strzegł bezpieczeństwa gwiazdy.

Natalia z czasem zmęczyła się rolą celebrytki. Choć oferowano jej wielkie pieniądze za nagranie płyty z piosenkami mamy, ona wybrała inną drogę - zaczęła sama pisać dla siebie piosenki. Za sprawą takich albumów, jak „Sexi Flexi” czy „CoMix” zwróciła się też w stronę bardziej ambitnego popu. Przypłaciła to brakiem zainteresowania ze strony rozgłośni radiowych, ale zdobyła wierne grono fanów, które docenia ją właśnie za tę oryginalność.

- Ja chcę, żeby moja publiczność wiedziała, że kiedy coś robię, to wkładam w to całe swoje serce, a moim celem nie jest to, żeby się sprzedać i nachapać. Dla mnie najważniejsze są wartości artystyczne. A ponieważ mamy realia takie, jakie mamy, to różnie bywa z popularnością tego typu projektów. Mimo to uważam, iż to jest najlepsza droga, jaką mogłam wybrać – deklaruje w „Gazecie Krakowskiej”.

Duży wpływ na zwrot Natalii w stronę ambitniejszej muzyki miał Michał Dąbrówka. Ten utalentowany perkusista zbliżył się do niej podczas wspólnego wyjazdu na koncerty do USA. Tak narodziła się miłość, który doprowadziła parę artystów do ślubu w 2000 roku. Owocem tego małżeństwa są dziś: 23-letni syn Jan, 18-letnia córka Ania i 6-letnia córka Laura. Dwójka dorosłych dzieci poszła w ślady rodziców i planuje zająć się muzyką.

- Zbieramy z Michałem tylko fajne chwile. Spędzamy razem mnóstwo czasu, ale często tematem dominującym w rozmowach jest praca, muzyka, obowiązki… Dlatego czasem uciekamy gdzieś we dwoje, żeby po prostu pobyć razem, bez tego całego zamieszania. Kameralna atmosfera i intymność cieszą nas najbardziej – mówi w piosenkarka „Gali”.

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.