- Nasz piłkarz dostał z łokcia, sędzia szykował się do pokazania żółtej kartki, ale obserwator zbiegł z trybuny, podbiegł do niego i kartki nie było. Skończyło się awanturą i zostałem wyrzucony na trybuny - mówi Robert Iwanicki, szef szkółki piłkarskiej w Tajpej, stolicy Tajwanu.
Skąd ten Tajwan?
Kiedy miałem 9 lat rodzina przeniosła się do Niemiec. Spędziłem tam 15 lat, zdobyłem wykształcenie jako inżynier telekomunikacji i firma wysłała mnie na Tajwan do pracy.
I znalazłeś jeszcze czas na założenie szkółki piłkarskiej?
Po pięciu latach firma zwinęła się z Tajwanu, ale ja postanowiłem tam zostać i zająć się piłką.
Grałeś wcześniej?
Przez trzy miesiące byłem w drużynie U’16 Schalke Gelsenkirchen, ale miałem daleko do domu i odpuściłem. Potem były kluby niższych lig. W Niemczech zrobiłem uprawnienia trenerskie.
W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in. o:
- kibicowaniu Schalke Gelsenkirchen
- Zarobkach na Tajwanie
- Życiu na Tajwanie
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.