Rewolucja puka do drzwi uczelni. A one wcale nie chcą zmian w prawie
Od 1 października wchodzi w życie Konstytucja dla Nauki. Nowa ustawa oznacza rewolucję na uczelniach, ale jak zawsze nie wiadomo, jakie naprawdę będą jej skutki.
Zdaniem rządu - jak najlepsze. Według ministra Jarosława Gowina ustawa 2.0 stworzy lepsze warunki dla rozwoju polskiej nauki i sprawi, że jej osiągnięcia będą bardziej widoczne na świecie. Zdaniem ministra, reforma była oczekiwana przez środowisko akademickie i z nim konsultowana.
Więcej władzy dla rektora
Czy tak było? Liczne protesty przeciwko zapisom ustawy zdają się temu przeczyć, co nie zmienia faktu, że ustawa i tak zaczyna obowiązywać od najbliższego poniedziałku. Wraz z jej wejściem zmieni się wszystko lub prawie wszystko, wraz z zasadami sprawowania władzy na uczelni. Będzie ona należeć do rektora i senatu oraz nowego organu - rady uczelni.
Sposób jej powoływania nie podobał się środowisku akademickiemu. Chodziło o skład rady złożonej z przedstawicieli danego ośrodka naukowego i osób spoza środowiska akademickiego (w sumie 6 lub 8 członków). Według pierwotnej propozycji rządu większość miały stanowić osoby spoza uczelni. A to mogłoby oznaczać zbyt duży wpływ członków z zewnątrz na funkcjonowanie ośrodka akademickiego.
Jakie zmiany wprowadzi Konstytucja dla Nauki? Czytaj w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.