Ratownicy wodni pilnie poszukiwani. Kompletowanie kadry na nadmorskie kąpieliska nie idzie łatwo
Brak nowych osób chętnych do pracy, zbyt kosztowny, jak na studencką kieszeń, cykl szkoleń, a także „podbieranie” doświadczonych ratowników przez całoroczne pływalnie - to główne powody, dla których skompletowanie kadry na nadmorskich kąpieliskach może być w tym roku jeszcze trudniejsze niż dotychczas. Nabory na ratowników WOPR trwają. I już widać - łatwo nie będzie.
- Cały czas są braki. Rezerwy nie ma żadnej, część starszych ratowników odchodzi do innych zawodów, a nowych jest bardzo trudno pozyskać - przyznaje Marek Koperski, prezes pomorskiego WOPR. - W tym roku ze skompletowaniem załogi może być ciężko także ze względu na tragiczne zdarzenia z zeszłego sezonu. Chodzi m.in. o historię z Darłowa. Winą za tę tragedię obarczeni zostali poniekąd ratownicy i przez takie sytuacje u młodych ludzi powstaje lęk. Wolą w czasie wakacji pracować jako kelnerzy czy barmani niż brać odpowiedzialność za czyjeś życie, zmagać się z stresem i różnego rodzaju nieprzyjemnościami. Od 2012 roku, kiedy zmienił się system szkolenia, z przyciągnięciem nowych osób do zawodu jest coraz ciężej.
Pomóc mają w tym organizowane właśnie we Władysławowie i w Gdańsku szkolenia dla osób, które chciałyby podjąć pracę w ratownictwie wodnym. - Do rozpoczęcia sezonu jesteśmy jeszcze w stanie przeszkolić nowe osoby, wszystkich chętnych serdecznie zapraszamy. Aby wziąć udział w szkoleniach, trzeba jednak posiadać zdolności pływackie. Bez odpowiednich kompetencji nie będziemy mogli nikogo zatrudnić na kąpielisku - mówi prezes Koperski. - Obecnie w wielu dziedzinach trudno o dobrych pracowników, a w przypadku ratownic-twa wodnego trzeba naprawdę dysponować umiejętnościami i odbyć cały, nietani, cykl szkoleń.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.