„Chcesz się upić, pójść do kina, pogadać?” - zapytał przyjaciel, gdy odebrałam wyniki i okazało się, że mam złośliwego raka piersi - opowiada Agnieszka Jarmuł. - A co robią ludzie, którzy za kilka miesięcy umrą? - odparłam. Teraz, po półtora roku walki, już wiem, czego chcę. Żyć i pomagać innym.
Bywają dni, kiedy czuję się jak dawna Agnieszka. Kiedy śmieję się do łez. Kiedy zapominam, że w moim ciele jest ten nieproszony dziad. I jak tylko skończy się leczenie, wiem, że będę chciała działać na rzecz tego, żeby stereotypowe myślenie o chorych na nowotwory się zmieniło. Żeby kolejna 30-letnia dziewczyna, która usiądzie, tak jak ja, na krześle naprzeciwko lekarza, nie pomyślała po usłyszeniu diagnozy: „Umrę. Umrę za miesiąc, za dwa”. A ja nie umrę, no przynajmniej nie w ciągu jakichś 60, no może 50 lat.” To fragment facebookowego pamiętnika Agnieszki Jarmuł, 34-latki z Lublina, trenerki i animatorki, prezeski fundacji 5Medium, a przede wszystkim dziewczyny o niezwykłej sile, potężnej woli walki, o wielkim głodzie życia.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.