Łukasz Koleśnik

Psie kłopoty w gminie [WIDEO]

Pan Arkadiusz ze znalezionym na drodze pieskiem szukał pomocy  w zielonogórskim schronisku. Fot. Natalia Dyjas Pan Arkadiusz ze znalezionym na drodze pieskiem szukał pomocy w zielonogórskim schronisku.
Łukasz Koleśnik

Niemała awantura wybuchła w tym tygodniu w siedzibie urzędu. A wszystko z powodu jednego, małego pieska...

Do naszej redakcji przyjechał pan Arkadiusz z małym pieskiem. Jak się okazało, czworonóg nie należał do niego. Został znaleziony na drodze w okolicach Pławia. Mężczyzna był wściekły. Dlaczego?

- Pieska znalazła moja koleżanka, miłośniczka zwierząt, która poprosiła, żebym pojechał z nią do schroniska do Zielonej Góry - opowiada pan Arkadiusz. - W schronisku nie mogli przyjąć tego psa, ponieważ gmina Dąbie nie ma podpisanej umowy z placówką w Zielonej Górze. Zadzwoniłem do urzędu w Dąbiu i pytałem co mam z tym psem zrobić. Urzędniczka cały czas się wykręcała, mówiła o jakiś uchwałach, a ja dalej nie wiedziałem co mam z tym maluchem zrobić.

Pan Arkadiusz zdenerwowany zapytał, które schronisko podlega pod gminę Dąbie.

- Wtedy pani się rozłączyła - opowiada. - Po dłuższej awanturze dowiedzieliśmy się, że mamy zawieźć psa do gminy, a nie do schroniska. Przecież to jakaś paranoja - powiedział nasz Czytelnik.

Tam też nie obyło się bez kłótni. - Po 30 minutach urzędniczki przejęły psa, zaczęły umieszczać na stronie internetowej urzędu zdjęcia z informacją, że szukają właściciela - opisuje znalazca czworonoga.

Zaznacza, że nie uzyskał informacji o tym, do jakiego schroniska jest przypisana gmina i czy w ogóle ma podpisaną jakąś umowę.
Kierownik zielonogórskiego schroniska, Paweł Bodnar przyznaje, że nie po raz pierwszy dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji z psem znalezionym na terenie gminy Dąbie.

- Jeśli chodzi o ten region, to zawsze jest awantura. W_zeszłym roku dzwonili do nas państwo, że znaleźli psa w okolicach Dąbia i przywieźli do nas. Ktoś z urzędu odebrał go. Dzień później dostaliśmy informację, że czworonóg został wypuszczony w innej części gminy - opowiada P. Bodnar.

Kierownik schroniska dodaje, że podobne sytuacje zdarzają się kilka razy w roku.

- Innym razem dostaliśmy zgłoszenie o potrąceniu psa na terenie Dąbia. Nie mogliśmy się skontaktować z weterynarzem, który jest podany w programie zapobiegania bezdomności zwierząt, mimo że jest to telefon całodobowy - opowiada P. Bodnar.

Dodaje, że pies według przepisów jest traktowany jako bezdomny, kiedy nie można ustalić właściciela i to gmina powinna się nim zająć.

Zapytaliśmy więc w urzędzie, dlaczego doszło do takiej sytuacji. Pracownicy tłumaczą, że wykonali wszystko zgodnie z procedurą.
- Pan, który do nas zadzwonił był napastliwy. Tłumaczyliśmy mu, żeby przywiózł psa do siedziby gminy - wyjaśnia sekretarz Małgorzata Nowicka-Szymańska.

Dlaczego właśnie do urzędu, a nie schroniska?
- Działamy według rozporządzenia i naszej uchwały. Mamy zapewnioną opiekę weterynaryjną. W ciągu maksymalnie trzech dni staramy się znaleźć właściciela psa. Jeśli się nie udaje, to wtedy dostarczamy go do schroniska w Szczawnie, z którym mamy podpisaną umowę. Musimy się jednak upewnić, czy jest konieczność przewożenia psa do schroniska. To jest duże obciążenie dla budżetu gminy - mówi sekretarz urzędu w Dąbiu.

Historia pieska zakończyła się szczęśliwie. Godzinę po tym, jak na stronach internetowych gminy pojawiło się jego zdjęcie, odnalazła się właścicielka. Okazało się, że maluch przestraszył się huku fajerwerków w Sylwestra.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.