Przyjaźń wbrew uprzedzeniom w spektaklu „Niedźwiedź i Masza, czyli gdzie moja kasza?” [felieton]

Czytaj dalej
Fot. Jacek Melerski
Hanna Wittstock, kulturoznawczyni i teatrolożka

Przyjaźń wbrew uprzedzeniom w spektaklu „Niedźwiedź i Masza, czyli gdzie moja kasza?” [felieton]

Hanna Wittstock, kulturoznawczyni i teatrolożka

Ot, i poszła mała Masza w las i w tym lesie zabłądziła. Tak zaczyna się stara, rosyjska bajka, po którą sięgnął Michał Tramer, reżyser toruńskiego spektaklu „Niedźwiedź i Masza, czyli gdzie moja kasza?” w Teatrze Baj Pomorski, według tekstu Marty Guśniowskiej.

Zagubiona dziewczynka w lesie i całkiem nieoswojony niedźwiedź, już brzmi niepokojąco, a co dopiero może z takiego spotkania wyniknąć? W toruńskiej realizacji groza ustępuje miejsca akceptacji i przyjmowaniu trudności oraz zdarzeń takimi, jakim są. Nie przestrasza, choć nie omija wątków o lękach. Sama już wyprawa Maszy w ciemny las, to jak wyjście naprzeciw temu, czego się boi.

Toruński „Niedźwiedź i Masza, czyli gdzie moja kasza?” emanuje radością, optymizmem i dowcipem, który niczym silnik napędowy całości pracuje na wielu poziomach. Bawią się tu dzieci, ale również przyjemność oglądania mają i dorośli. Niewątpliwie jest to idealny spektakl, by najmłodsi widzowie rozpoczęli swoją przygodę z teatrem.

Więcej o spektaklu czytaj w pełnej wersji artykułu.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Hanna Wittstock, kulturoznawczyni i teatrolożka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.