Przewodnicy z Muzeum Auschwitz-Birkenau

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Bogusław Kwiecień

Przewodnicy z Muzeum Auschwitz-Birkenau

Bogusław Kwiecień

Amerykanin, Japończyk, Włoch. Związani emocjonalnie z Polską, z Oświęcimiem, opowiadają zwiedzającym o historii tego miejsca.

Pamięć

Dziadkowie Davida urodzili się i mieszkali w przedwojennym Oświęcimiu. Takeshi ma żonę Polkę, oświęcimiankę, dwóch synów. Diego podkreśla, że Polska to jego dom, kocha ten kraj, być może bardziej niż własny. Wszyscy trzej są przewodnikami w Muzeum Auschwitz-Birkenau i nie kryją zaskoczenia opiniami, że po Miejscu Pamięci powinni oprowadzać jedynie Polacy, licencjonowani przez Instytut Pamięci Narodowej, jak uważa na przykład małopolska kurator oświaty Barbara Nowak, według której „dziś obca, a nie polska narracja króluje w Auschwitz”.

David

David Kennedy jako dziecko przyjeżdżał ze Stanów Zjednoczonych do babci Ani w Oświęcimiu niemal na każde wakacje.

Z tamtego okresu pamięta smakowite lody w znanej cukierni Kołaczka, spacery z babcią po plantach na Sołą, wyjazdy w góry do pobliskiej Porąbki. Babcia nigdy nie opowiadała mu o wojnie, niemieckiej okupacji, ani o Auschwitz.

- Pewnie sądziła, że i tak będzie mi ciężko to wszystko zrozumieć - mówi David.

Pierwszy raz o tym, co wydarzyło się w Auschwitz, usłyszał, gdy miał 9 lat. Odwiedził wtedy z babcią wujka Stanisława w Brzezince. Tam zobaczył w oddali druty kolczaste byłego obozu.

- Nie do końca jeszcze wówczas to wszystko pojąłem, ale ten widok wywarł na mnie ogromne wrażenie; jako dziecko zdałem sobie sprawę, że było to coś strasznego. Ciężko było mi zestawić ten fakt z tym pięknym miastem, do którego przyjeżdżałem na wakacje - mówi amerykański przewodnik.

Z czasem zaczął zgłębiać ten tragiczny okres.

Dziadek Kazimierz i babcia Anna, czyli rodzice jego mamy, mieszkali w czasie wojny w okupowanym przez Niemców Oświęcimiu.

Siostra dziadka została zabrana na przymusowe roboty do Niemiec. Po wojnie nie mogła skontaktować się z rodziną w Oświęcimiu. Myślała, że nie przeżyli wojny. Postanowiła wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Dopiero ponad 20 lat po wojnie dowiedziała się poprzez Czerwony Krzyż, że jej rodzina żyje.

W 1968 roku po raz pierwszy od wojny przyjechała do Polski i Oświęcimia.

- Zaprosiła wówczas mamę do USA. W 1973 roku zdecydowała się wyjechać za ocean. Tam wyszła za mąż za Amerykanina, a potem za jakiś czas przyszedłem na świat - opowiada David. W domu mówiło się po angielsku, ale mama uczyła go również polskiego.

W Stanach skończył studia politologiczne i stosunki międzynarodowe.

Wtedy zdecydował się wyjechać do Polski. Najpierw jednak z grupą przyjaciół trafił do Pragi, gdzie uczył angielskiego. W 2004 roku zjawił się w Polsce, gdzie zdobył certyfikat pozwalający mu uczyć angielskiego. Pracował w Bielsku, Pszczynie, Czechowicach-Dziedzicach. Przez ten cały czas nie opuszczała go myśl o pracy przewodnika w Muzeum Auschwitz. Skończył kursy, zdał egzaminy i w 2007 roku zaczął oprowadzać po Miejscu Pamięci. Oprowadza grupy anglojęzyczne.

  • Czy łatwo było im zrozumieć, co naprawdę stało się w Auschwitz? 
  • Czy zwiedzający zadają im trudne pytania?
  • Czy ich młody wiek nie jest przeszkodą, by opowiadać o takim miejscu? 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Bogusław Kwiecień

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.