W Polsce przyznanie się do tego, że bije się dzieci, nie powoduje natychmiastowej dymisji polityka. Są tacy, którzy się tym chwalą, a później rozkładają ręce, gdy na marszach równości kibole wymierzają „sprawiedliwość” za pomocą pięści i obelg.
Gdy zapytać kibola, czy dostawał lanie jako dziecko, wzruszyłby ramionami i powiedział, że dzięki temu jest twardzielem. Teraz bije innych nie mając pojęcia, że odreagowuje opresję, której sam doświadczał w dzieciństwie. Podczas gdy na Zachodzie przyznanie się do bicia dzieci powoduje natychmiastowy ostracyzm polityka, polscy parlamentarzyści, zwłaszcza wywodzący się z prawicy, przyznają się do cielesnego dyscyplinowania dzieci. Nie żałują, że bili, są przekonani, że to skuteczna metoda wychowawcza. Nie wstydzą się też, że tak robili, traktując bicie jako element poprawiający zachowanie bitego.
Podczas gdy na Zachodzie przyznanie się do bicia dzieci powoduje natychmiastowy ostracyzm polityka, polscy parlamentarzyści, zwłaszcza wywodzący się z prawicy, przyznają się do cielesnego dyscyplinowania dzieci. Nie żałują, że bili, są przekonani, że to skuteczna metoda wychowawcza. Nie wstydzą się też, że tak robili, traktując bicie jako element poprawiający zachowanie bitego.
Czytaj więcej w pełnej wersji artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.