Przedwojenne wakacje na limanowskiej wsi, czyli żniwa i zabawy bez komputera

Czytaj dalej
Fot. Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek

Przedwojenne wakacje na limanowskiej wsi, czyli żniwa i zabawy bez komputera

Krystyna Trzupek

- Jak przychodziły wakacje, to rodzice cieszyli się bardziej niż dzieci, że będzie miał kto w polu robić. Każdy, kto tylko odrósł od kołyski miał już swoje obowiązki, chleba nikt za darmo nie jadł – opowiada 88-letnia Maria Markiewicz z Porąbki.

Z samego rana tata już od progu wydawał polecenia. - Jasiek, Franek, Józek, (najstarsi bracia) do zbiórek (żniwa), Maryśka do zbierania grzybów, Bronia do pasienia gęsi – nakazywał. Bracia posłusznie szli z ojcem, a 6-letnia Bronia zabierała gęsi nad rzekę. Zebrane przez kilkuletnią Marysię grzyby suszyły się na słońcu, a borówki i poziomki były sprzedawane na jarmarku w Wiśniowej.

Więcej pracy niż zabawy

- Na przednówku, kiedy pustoszały spichlerze i piwnice, bieda piszczała w każdym kącie. Mama gotowała posiekane pokrzywy na mleku. Szczęście było, jak dorzuciła do tego garść grysiku – wspomina 88-latka. Potem wszyscy biegli w pole pomagać przy żniwach. Małe dzieci robiły powrósła, na które kobiety kładły ścięte sierpem zboże. To nic, że bose stopy niemiłosiernie kuło ściernisko, podrapane, obdarte, pokłute nogi krwawiły, nikt na to uwagi nie zwracał. Jedyne buty chowane były na niedzielę, niesione przez całą drogę jak najcenniejszy skarb na rękach, zakładane na nogi dopiero przed kościołem. Chwilę wytchnienia przynosiło południe, kiedy schodziło się na obiad – ziemniaki z kwaśnym mlekiem i pierogi z borówkami.

- Wieczorem zbiegaliśmy do rzeki, by się umyć i do spania, bo prądu nie było – opowiada pani Maria. Zazwyczaj na Matkę Boską Zielną żniwa były już zakończone. - Nikt z nas nigdy nie narzekał na pracę, nikt nie marudził. Oj jaka radość była przy tych żniwach, aż się nam same buzie śmiały na myśl o tym, że będzie zboże, ze zboża mąka, a z mąki chleb i kołacze – podkreśla pani Maria.

Czytaj więcej i dowiedz się, jak wyglądało życie dzieci w czasie okupacji oraz jakie momenty z dzieciństwa najbardziej zapadały w pamięć. 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Krystyna Trzupek

Krystyna Trzupek – Absolwentka informacji naukowej i bibliotekoznawstwa, diagnozy i terapii pedagogicznej i historii. Dziennikarka i felietonistka ,,Gazety Krakowskiej". Moją pasją jest fotografia i umiejętność ,,czytania między wierszami". Prywatnie jesieniara, uzależniona od aromatu świeżej kawy. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.