Prof. Czapiński: To były najbardziej zideologizowane wybory od 1989 roku

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta/Polska Press
Dorota Kowalska

Prof. Czapiński: To były najbardziej zideologizowane wybory od 1989 roku

Dorota Kowalska

- Pieniądze jakieś znaczenie miały także w tych wyborach, ale, moim zdaniem, mniejsze niż chęć opowiedzenia się za taką, a nie inną Polską, za takim, a nie innym światopoglądem, za takim, a nie innym stosunkiem do obcych - mówi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny

Panie profesorze, wybory parlamentarne pokazały, że Polska podzielona jest niemal na połowę: około 50 procent Polaków zagłosowało na PiS i Konfederację, kolejne 50 procent na opozycję, która sama siebie nazywa prodemokratyczną.
O, ta opozycja jest zróżnicowana. Co prawda prawa strona obejmuje kilka podmiotów politycznych, ale - może z wyjątkiem Konfederacji - te trzy tworzące poszerzony PiS są w wielu sprawach jednomyślne. Więc po prawej stronie mamy mniejsze zróżnicowanie, i to istotny element, ponieważ tegoroczne wybory były najbardziej zideologizowanymi wyborami od 1989 roku. To również zadecydowało o rekordowej frekwencji, niemal zbliżonej do frekwencji właśnie z 1989 roku. Innymi słowy, Polacy tym razem głosowali za pewnymi systemami wartości i za pewną wizją Polski.

No tak, ale z czego ten podział wynika?
On jest ugruntowany w czymś, co się nazywa polskością, a na co składa się, po pierwsze: religijność, po drugie: stosunek do przeszłości, po trzecie: wyobrażenie o tym, jak wygląda ład społeczny i jakie powinny obowiązywać normy społeczne, czytaj: nie lubimy homo. Jest cały arsenał punktów związanych z systemami wartości. I nieprawdą jest, co niektórzy moi koledzy głoszą, że to były wybory, w których przekupiono wyborców. Mają oczywiście na myśli Prawo i Sprawiedliwość, które rzucało dookoła siebie garściami pieniądze, próbując uzyskać w ten sposób poparcie. Owszem, te pieniądze jakieś znaczenie miały także w tych wyborach, ale, moim zdaniem, mniejsze miały znaczenie niż chęć opowiedzenia się za taką, a nie inną Polską, za takim, a nie innym światopoglądem, za takim, a nie innym stosunkiem do obcych, także obcych moralnie, jeśli tak można powiedzieć. LGBT jest przecież traktowane przez przeciwników w kategorii grzechu i naruszenia norm społecznych.

Dobrze, można mieć taką wizję Polski jak partia rządząca, ale czy wyborcom PiS nie przeszkadzało, że politycy Prawa i Sprawiedliwości atakowali sędziów, nauczycieli, lekarzy - wskazywali, kto jest dobry, kto zły, kto jest patriotą, a kto nim nie jest?
Padały słowa, które dzieliły, napuszczały, mówiąc kolokwialnie, na siebie ludzi. To być może miało jakieś znaczenie, ale jeśli ktoś robił przed pójściem do lokalu wyborczego w swojej głowie taki bilans „za i przeciw”, to w przypadku wyborców PiS-u ten bilans musiał wypaść pozytywnie na rzecz tego właśnie ugrupowania. I jeśli taki wyborca czuł nawet pewną gorycz, to natychmiast sięgał do cukiernicy, sypał sobie łychę cukru na język i ta gorycz mu przechodziła.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.