PRL przeminął, cinkciarze zostali. Komu to dziś przeszkadza?

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski
Filip Pobihuszka

PRL przeminął, cinkciarze zostali. Komu to dziś przeszkadza?

Filip Pobihuszka

Prezydent złości się, że cinkciarze wciąż funkcjonują, skarbówka kieruje sprawy do sądu, a mieszkańcom... zupełnie to nie przeszkadza.

- A co z cinkciarzami? - takie retoryczne pytanie zadał na swoim facebooku prezydent Wadim Tyszkiewicz. Miejsce na ul. Wojska Polskiego, gdzie kilku panów handluje walutą nazywa „skansenem w centrum miasta, gdzie można cofnąć się do czasów PRL”. - Dinozaury wyginęły, a cinkciarze nie. Są niezniszczalni i niezatapialni - pisze prezydent. - Najciekawsze jest to, że każdego dnia na oczach wszystkich, w tym policji, dokonywane są setki nielegalnych transakcji, ale odpowiednich służb to nie interesuje. I nie winię tu broń Boże policji, ani straży miejskiej, bo tu wspólnie zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Niestety nielegalnym procederem nie jest zainteresowana Izba Skarbowa. Po co kłopot. Łatwiej jest nachodzić zwykłego zidentyfikowanego podatnika, niż kłopotać się z „nic nie posiadającym” cinkciarzem - złości się W. Tyszkiewicz.

Okazuje się jednak, że nie do końca jest tak, że służby nie interesują się wspomnianym procederem. - Mamy sprawy karne w sądzie, według mojej wiedzy, na początku roku sąd był na etapie oceny dowodów i przesłuchiwania świadków wobec jednej z osób, wobec drugiej toczyło się u nas postępowanie jeszcze przed skierowaniem do sądu - mówi Tomasz Piasko¬wski, zastępca naczelnika urzędu skarbowego w Nowej Soli. Oba przypadki dotyczą nieujawnienia działalności gospodarczej. - Zapewniam, że jakakolwiek informacja do nas trafiająca, niezależnie czy od straży miejskiej, pana prezydenta czy osób postronnych, nie jest pozostawiana. Ta informacja poddawana jest analizie i podejmujemy działania. Jeżeli nie jesteśmy w stanie zrobić tego „podatkowo”, pod kątem nieujawnionych dochodów, wtedy idziemy z postępowaniem karnym na niezgłoszoną działalność gospodarczą, na handel walutą i uczestniczymy potem w procesie sądowym w tym zakresie - wyjaśnia T. Piaskowski.

cinkciarz, waluta
Piotr Krzyżanowski Handel walutą na ulicach Nowej Soli trwa od lat. Wielu mieszkańców przywykło do procederu i traktuje go jak... folklor.

Co ciekawe, trudno oprzeć się wrażeniu, że fakt istnienia cinkciarzy w Nowej Soli bardziej gryzie w oczy urzędników, niż zwykłych mieszkańców. Pod wpisem prezydenta pojawiły się bowiem komentarze o zupełnie innym wydźwięku. - Korzystałem wiele razy nie oszukują i bardzo uprzejmi - pisze Krzysztof. - A co wolno? Nakazy, zakazy i podatki od podatków, jak nie w paliwo to w energię i ciągle wyszukiwanie sposobu dobrania się do podatnika. Ludzie nie musieliby kombinować, a szara strefa nie miałaby sensu, gdyby wszystko było na uczciwych zasadach - komentuje Piotr.

Mieszkańcy ul. Wojska Polskiego, również nie mają uwag do specyficznej działalności cinkciarzy. - Oni już tu wrośli w krajobraz - śmieją się mieszkańcy kamienic w pobliżu miejsca, gdzie można spotkać handlarzy. - Że to niby okradnie państwa? Więksi złodzieje w Warszawie siedzą, miliony kradną i jakoś nikt nic z tym nie robi. Ludzie, litości... - macha ręka jeden z nowosolan.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.