Prezydent miasta pod czujnym okiem ochroniarzy? Samorządowcy z Podkarpacia też bywają adresatami gróźb
- Zawsze lubiłem bliski kontakt z ludźmi, wejść w tłum, porozmawiać, wymienić poglądy. Rezygnacja z tego oznaczałaby wybudowanie kurtyny między mną a mieszkańcami - odpowiada na pytanie w tytule Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
Po ataku szaleńca z nożem na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, rozgorzała dyskusja, czy prezydenci polskich miast powinni mieć stałą ochronę, zwłaszcza podczas imprez masowych.
Wczoraj minister spraw wewnętrznych i administracji powiadomił media o zatrzymaniu osób, które wzywały do „kolejnych morderstw”. Groźby były wypisywane pod adresem prezydentów Poznania, Wrocławia i Olsztyna. W tym ostatnim przypadku prezydent Piotr Grzymowicz dostał policyjną ochronę, gdyż w ocenie funkcjonariuszy groźby 24-letniego internauty były realne.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezydent Warszawy, także informowała, że po nieprzyjemnym incydencie na uczelni napisze list do ministra Joachima Brudzińskiego, żeby przydzielił jej choć na jakiś czas ochronę.
- Mam nadzieję, że państwo stanie na wysokości zadania. Przez prawie 30 lat służyłam wolnej Polsce. Myślę, że mam do tego prawo - mówiła Wirtualnej Polsce.
Jak na ochronę zapatrują się prezydenci podkarpackich miast?
W dalszej części artykułu:
- czy Tadeusz Ferenc zmieni sposób komunikowania się z mieszkańcami Rzeszowa?
- jak na kwestię ochrony zapatrują się prezydenci podkarpackich miast?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.