Kumulacja wszystkiego, co bondowskie. Przed trzema laty „Kingsman: Tajne służby” zrobiły wrażenie i zarobiły dużo. Scenariusz oparty na komiksie, niezaliczanym do markowych, okazał się inspiracją do zabawy kinem akcji.
Pastisz wyczynów eleganckich superagentów, na czele z arcyangielskim (od parasola poczynając) Harrym Hartem, był zbiorem pomysłów tyle szalonych co zabawnych. Wymarzonym, tajemniczym elegantem do specjalnych poruczeń był Colin Firth. Dowiódł, że świetnie mieści się w takiej zabawie kinem. Powtórka z rozrywki okazała się jednak znacznie mniej skuteczna i arcydługa.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.