Praca za seks w Holandii. Zmowa milczenia przerwana

Czytaj dalej
Tomasz Kapica

Praca za seks w Holandii. Zmowa milczenia przerwana

Tomasz Kapica

Holenderska fundacja alarmuje, że polskie pracownice coraz częściej padają ofiarą przemocy seksualnej. W kraju tulipanów pracuje kilka tysięcy Opolanek.

- Najgorsi wcale nie są Turcy czy Marokańczycy jak się powszechnie przyjęło, ale miejscowi - opowiada Joanna, kędzierzynianka, od 6 lat pracująca w okolicach holenderskiego miasta Venlo. - Obmacują nas w pracy, składają niemoralne propozycje, szantażują, że jak nie pójdziemy z nimi do łóżka to nie dostaniemy odpowiedniej liczby godzin w tygodniu, albo nie przedłużą nam umowy. Zdarza się, że niektóre dziewczyny ulegają temu szantażowi, bo są w bardzo trudnej sytuacji finansowej. To jest jakiś horror.

O tym, że problem jest, Opolanki pracujące w Holandii mówiły od dawna. Ale głównie we własnym gronie.

Często nie przyznawały się do tego swoim mężom i chłopakom.

Zmowę milczenia postanowiła przełamać holenderska fundacja „Fairwork”. Zaczęło się od tego, że dostała sygnały o skandalicznych zachowaniach do jakich dochodziło w jednej z fabryk zajmujących się przetwórstwem mięsa.

Polki były tam zatrudniane na umowach tymczasowych bez gwarancji przepracowania odpowiedniej liczby godzin. Te zależały od ich bezpośrednich przełożonych, którzy postanowili to wykorzystać.

Brygadziści dawali kobietom do zrozumienia, że jak będą im świadczyć usługi seksualne to będą mogły pracować przez pięć czy sześć dni w tygodniu. Jeśli nie, to tylko przez dwa dni.

Kiedy fundacja zaczęła drążyć temat, coraz więcej Polek zdecydowało się jej opowiedzieć o kolejnych skandalicznych praktykach w firmie: molestowaniu, wyzwiskach.

Jedna z kobiet wracając po godzinach z pracy zastała w swoim łóżku przełożonego. Wreszcie o sprawie dowiedziała się dyrekcja firmy. Część brygadzistów została zwolniona, innych zawieszono. Ale karnie nikt za to nie odpowiedział. Fundacja Fairwork wciąż bada problem. Okazało się, że do podobnych praktyk coraz częściej dochodzi także w innych firmach.

- Kobiety z małych miast, nie znające języka faktycznie mogą się poczuć zastraszone i zaszczute. Nie chcą powiadamiać organów ścigania czy kogokolwiek kto mógłby pomóc im w tej trudnej sytuacji
- przyznaje w rozmowie z nto Urszula Nowakowska, dyrektorka Centrum Praw Kobiet, które pomaga ofiarom przemocy seksualnej.

Zdecydowana większość kobiet pracuje w Holandii na umowach tymczasowych, które nie dają żadnych gwarancji pracy. W takich warunkach pieniądze zarabia tam kilka tysięcy Opolanek. Liczba wszystkich Polek zatrudnionych w Holandii na umowach śmieciowych przekracza 80 tysięcy.

- Wiele z nas jest pozbawionych jakiejkolwiek pomocy prawnej. Dobrze, że ktoś wreszcie zaczął o tym mówić - mówi Joanna z Kędzierzyna-Koźla.

Nie dajcie się zastraszyć


W Holandii organizowana jest już pomoc dla Polek będących ofiarami molestowania. Polskie fundacje także oferują wsparcie. O sytuacji mówią: - To współczesne niewolnictwo.

Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej (dawniej Europejskie Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii ) przeprowadziła badanie dotyczące przemocy seksualnej kobiet we wszystkich krajach Wspólnoty. Okazało się, że Holandia, obok Danii znajduje się na szczycie niechlubnej statystyki. Aż 45 proc. mieszkających w tym kraju kobiet w wieku powyżej 15 lat przyznało, że zetknęło się z przemocą seksualną.

Do molestowania dochodzi w budkach z kebabem i dużych fabrykach.

- Do molestowania dochodzi w malutkich „cofee-shopach” czy barach z kebabem, ale i w dużych fabrykach - opowiada jedna z Opolanek, która przez prawie 7 lat pracowała w Holandii w kilku branżach. - Właściciele firm zatrudniają ludzi przez agencje pracy i kompletnie nie interesują się prawami pracowniczymi. Wiedzą, że nawet gdyby policja została powiadomiona o takich praktykach to szefowi nic nie grozi. Poza tym Polki nie chcą opowiadać o tym policji, wstydzą się. To prowadzi do patologii.

Elżbieta Jachlewska, przewodnicząca Inicjatywy Feministycznej (do niedawna zwana Partią Kobiet) nie przebiera w słowach:

- Taka praca, bez gwarancji praw pracowniczych, gdzie dochodzi do molestowania to współczesne niewolnictwo - mówi Elżbieta Jachlewska. - Wierzę w to, że sytuacja gospodarcza w Polsce będzie się na tyle poprawiać, że Polki nie będą musiały wyjeżdżać do pracy za granicę i godzić się na takie traktowanie.

Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet apeluje do kobiet pracujących w Holandii aby mimo wszystko starały się szukać pomocy w przypadku, gdy mają do czynienia z przemocą seksualną. - Nie trzeba znać języka holenderskiego, przedstawiciele organów ścigania znają język angielski. Można się także kontaktować z polskimi organizacjami. Miewaliśmy już kilka takich sygnałów, m.in. z Włoch i staraliśmy się pomóc - podkreśla dyrektorka CPK.

Polki cieszą się przede wszystkim z tego, że o problemie zaczęto wreszcie publicznie mówić. Na razie głównie na polonijnych portalach w Holandii.

- Część kobiet zostawia w Polsce swoje dzieci i jest zmuszona pracować w Holandii. Im już jest bardzo ciężko dzieląc życie na dwa domy. Do tego dochodzą jeszcze takie problemy. Trzeba z tym wreszcie skończyć - mówi jedna z pań.

Tomasz Kapica

Staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zajmują się sprawami, które są istotne dla mieszkańców, a także regionalną i ogólnopolską polityką. Patrzę władzy na ręce. Jeśli jest coś, o czym powinienem widzieć, to dzwoń lub pisz.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.