Poznaniacy czują się oszukani wyższą partycypacją i czynszem w programie "Najem z dojściem do własności"

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Bogna Kisiel

Poznaniacy czują się oszukani wyższą partycypacją i czynszem w programie "Najem z dojściem do własności"

Bogna Kisiel

PTBS buduje mieszkania na Strzeszynie w ramach programu „Najem z dojściem do własności”. Poznańskie rodziny, które mają tu zamieszkać, powinny w sierpniu odebrać klucze do mieszkań. Jednak część z nich rozważa rezygnację z tego projektu, bo ich na to nie stać.

Do programu zostały zakwalifikowane osoby, które musiały spełnić kilka warunków. Jednym z kryteriów był miesięczny dochód na osobę (np. w przypadku 4-osobowej rodziny wynosi on minimalnie 1,28 tys. zł, maksymalnie – 3,13 tys. zł).

Jakie są zasady? PTBS bierze kredyt na budowę mieszkań. Najemca spłaca go w czynszu (plus opłaty za media, wywóz śmieci itp.), ale na początek musi wpłacić partycypację w kosztach budowy danego lokalu i kaucję (trzykrotność miesięcznego czynszu).

– Wziąłem pożyczkę na partycypację, która wyniosła 75 tysięcy złotych. Teraz dowiedziałem się, że będę musiał dopłacić nawet kilkanaście tysięcy

– mówi pan Jan. – Na Facebooku znalazłem przypadkowo informację, że kuchnia nie zostanie wyposażona w kuchenkę elektryczną, zlewozmywak, baterię, choć wcześniej była o tym mowa. Okazało się też, że czynsz będzie wyższy od zapowiadanego. Na razie nie wiadomo, ile wzrośnie - dodaje.

Czytaj też: Sądzili, że miejski program daje gwarancję stabilności

Z tych powodów uczestnicy programu czują się oszukani.

– Nie może być tak, że umawia się z ludźmi na określone warunki finansowe i nagle się je zmienia, stawiając ich w sytuacji bez wyjścia – twierdzi radny Wojciech Kręglewski, szef komisji transportu i polityki mieszkaniowej. I zapewnia: – Nie pozostawimy ich tak. Musimy się zastanowić co zrobić, by ewentualnie unikną tych dopłat.

Czytaj też: Najem z dojściem do własności. Co dalej?

Kręglewski zapowiada, że komisja zajmie się tym problemem na najbliższym posiedzeniu.

– Tomasz Lewandowski wiedział o tej sprawie jeszcze przed wyborami. Ukrył ją, a programem chwalił się w trakcie kampanii

– uważa Kręglewski.

Jak zmiany warunków tłumaczy były wiceprezydent Poznania Tomasz Lewandowski? Co radzi mieszkańcom, którzy czują się oszukani? O tym przeczytasz w dalszej części artykułu.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Bogna Kisiel

Wszystko co dotyczy Poznania, czym żyją mieszkańcy jest mi bliskie. Pod lupę biorę decyzje władz, działalność miejskich spółek, instytucji, związków międzygminnych. Bacznie wsłuchuję się w głos poznaniaków i radnych. Od lat śledzę rozwój aglomeracji poznańskiej, działania podejmowane przez powiat poznański, szczególnie bacznie obserwuję gminę Czerwonak. Chętnie podejmuję tematy społeczne, historie ludzi zmagających się z przeciwnościami losu, pomysły młodych ludzi, które mogą zrewolucjonizować nasze życie. Interesują mnie rozwiązania komunikacyjne, problematyka zagospodarowania przestrzennego i gospodarki odpadami, bo jeśli w tych obszarach nie znajdziemy rozsądnych rozwiązań, to zapłacą za to przyszłe pokolenia.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.