Poznań: Zapory oraz „kwietniki” blokują interwencje strażakom i ratownikom
W niedzielę około godziny 17. poznańscy strażacy dostali zgłoszenie, że w jednym z zamkniętych mieszkań przy ulicy Piekary znajduje się osoba, która niezwłocznie potrzebuje pomocy. Dojazd do potrzebującego przez centrum sprawił im jednak wiele kłopotów.
Wszystko przez rozkopane ulice, remonty i wprowadzane tymczasowe organizacje ruchu. Służby są zgodne, że przez to interwencje wydłużają się o cenne minuty, które niekiedy mogą uratować ludzkie życie.
– Wyglądało to niebezpiecznie. Dwa wozy strażackie wjechały w al. Marcinkowskiego, ale na wysokości hotelu Rzymskiego musiały się wycofać, ponieważ nie było przejazdu. Miejsca ustąpił im tramwaj, a strażacy musieli przejechać przez torowisko
– opowiada Marta z Poznania, która była świadkiem tej sytuacji.
Ustawione w mieście słupki, zapory i barierki utrudniają życie nie tylko kierowcom, ale szczególnie strażakom, ratownikom medycznym i policji, którzy choć korzystają z pojazdów uprzywilejowanych, wcale nie mają łatwiej. Ci pierwsi przyznają, że takie trudności, jak w niedzielę, stały się dla nich codziennością.
Czytaj dalej, aby zobaczyć:
- Co o problemach komunikacyjnych mówią strażacy i ratownicy?
- Jak wspólnoty mieszkaniowe utrudniają dojazd służbom?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.