Zagrzybiona łazienka, kuchnia i pokoje, do tego woda cieknącą po ścianach na odsłoniętą instalację elektryczną. W takich warunkach w miejskiej kamienicy przy ul. Składowej mieszka ciężko chora Dorota Lewandowska wraz z 11-letnią córką Nadią. Niedawno grzyb wyrósł też na ręczniku, którym kobieta próbowała uszczelnić okno. Kiedy poszła do sanepidu otrzymała broszurę "Bezpieczne grzybobranie".
- Przez długi czas, kiedy przychodzili do mnie pracownicy socjalni, a do córki koleżanki zakrywałam grzyba zasłonami, poduszkami, czym tylko się dało. Wstydziłam się. Dłużej już tak nie mogę, nie możemy żyć w takich warunkach – mówi pani Dorota, lokatorka miejskiej kamienicy znajdującej się przy ul. Składowej 11.
W budynku znajdującym się nieopodal dworca PKP zamieszkała w 1995 r. Była wtedy urzędnikiem w poznańskim magistracie, w Biurze Rady Miasta przepracowała dwadzieścia lat.
– To było jeszcze za czasów prezydentów Kaczmarka i Grobelnego – wspomina kobieta. Problemy ze zdrowiem i mieszkaniem rozpoczęły się około 10 lat temu. Już wtedy pojawił się grzyb, stwierdzono też, że okna w lokalu nadają się do wymiany.
W dalszej części artykułu dowiesz się m.in. co w sprawie pani Doroty robi ZKZL.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.