Powąchałem korek: przez Nakielską w szczycie w 25 minut
Nakielska jest ostatnio na językach - a to za sprawą opóźniającej się do 2020 r. przebudowy tej ulicy. Ostrzeżony przez znajomych, nie zapuszczałem się na Nakielską w godzinach szczytu od paru lat. Teraz jednak postanowiłem sprawdzić, jak długo mogą cierpliwie czekać bydgoszczanie, którzy muszą się tamtędy przebijać dwa razy dziennie - w drodze do i z pracy.
Początek eksperymentu: czwartek, godz. 7.40. O tej porze skręcam w kierunku Nakielskiej ze skrzyżowania ze światłami w Lisim Ogonie. Ruch niewielki. Bez zatrzymywania się docieram do skrzyżowania Nakielskiej z Wiśniową. Rzucam okiem na zegarek. Jest 7.48. Od tej chwili kończy się płynna jazda, a zaczyna podjeżdżanie po parę - maksimum kilkanaście metrów.
Ciągnąc się w kondukcie aut, mam okazję przyjrzeć się okolicy. Dzień wcześniej wysłuchałem w radiu wypowiedź jakiegoś mędrca od dróg, który perorował, że Nakielska nie będzie taka jak Grunwaldzka. Nie ma być przelotówką szybko przenoszącą kawalkadę aut z centrum na obwodnicę z droga ekspresową, tylko w miarę spokojną ulicą, umożliwiającą sprawny dojazd do domów, szkół czy sklepów.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.