Pospolite ruszenie. Gra w historię, czyli po śladach Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Jabłoński
Paweł Stachnik

Pospolite ruszenie. Gra w historię, czyli po śladach Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Paweł Stachnik

Interesowali się czasami szlacheckimi, sarmatyzmem. Od tego się zaczęło. Teraz Stowarzyszenie Pospolite Ruszenie z Krakowa w atrakcyjnej formie przybliża młodzieży historię przedrozbiorowej Polski. Robi to także z myślą o Ukraińcach i Białorusinach.

Był rok 2006, kiedy kilku młodych krakowian - kolegów z II Liceum Ogólnokształcącego, pasjonujących się popularną grą fabularną „Dzikie Pola” - postanowiło założyć grupę rekonstrukcyjną.

- Interesowaliśmy się Rzecząpospolitą szlachecką, graliśmy w „Dzikie Pola”, ciekawił nas sarmatyzm. W tamtym czasie ruch rekonstrukcyjny rozwijał się dynamicznie, a nam atrakcyjna wydawała się możliwość realnego wcielenia się w XVII-wieczne postacie. Pewnego razu wyposażeni w stroje wypożyczone z teatru i przypadkową broń historyczną (np. szable znad kominka) pojechaliśmy na jedną z imprez rekonstrukcyjnych. Wyglądaliśmy absurdalnie, ale bawiliśmy się znakomicie. Wtedy zapadła decyzja o stworzeniu grupy Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej - opowiada Łukasz Wrona, jeden z uczestników tamtych wydarzeń.

Husaria w Hiszpanii

Najpierw - zgodnie z nazwą - odtwarzali szlacheckie pospolite ruszenie. Potem doszły kolejne elementy: piechota polska, piechota cudzoziemska, kawaleria oraz obóz wojskowy zaludniony przez rzemieślników, kucharzy, cyrulików, markietanki… Z czasem też działalność grupy uległa profesjonalizacji - stroje przestały być przypadkowe i zaczęły ściśle odpowiadać tym używanym w XVI-XVII w., podobnie broń - biała i palna - była dokładnie wzorowana na tej z epoki.

Dziś stowarzyszenie (które w międzyczasie zaczęło używać krótszej nazwy - Pospolite Ruszenie) tworzy 30 osób, w zdecydowanej większości dorosłych, w wieku 30-40 lat. Są wśród nich psycholodzy, informatycy, geolodzy, matematycy, urzędnicy, przedsiębiorcy, historycy, archeolodzy…

- W ostatnich dwóch latach przybyło sporo studentów, więc kadra się odmłodziła. Jest nam to bardzo potrzebne do naszych działań edukacyjnych - mówi Łukasz Wrona, dziś prezes stowarzyszenia.

Każdego roku krakowscy rekonstruktorzy uczestniczą w kilku, a czasem kilkunastu imprezach historycznych; niektóre z nich sami organizują lub współorganizują. Odwiedzają m.in. spotkania rekonstruktorskie w Prusach na Mazurach, w Zamościu, w Janowcu koło Lublina, w podkrakowskich Niepołomicach, w gdańskiej Twierdzy Wisłoujście. Od kilku lat stowarzyszenie jeździ także do Hiszpanii. W miejscowości Lerma na północ od Madrytu prezentuje sarmacki obóz wojskowy na tamtejszym festiwalu historycznym Lerma Siglo XVII - największej hiszpańskiej imprezie rekonstrukcyjnej epoki nowożytnej.

- To ciekawy widok - wokół mnóstwo hiszpańskich rekonstruktorów, a wśród nich nasz mały obóz sarmacki - uśmiecha się Łukasz Wrona. - W ubiegłym roku w maju było 35 stopni Celsjusza i nadlatywał pył znad Sahary, a my opowiadaliśmy Hiszpanom o związkach Polski i Ukrainy w XVI-XVII wieku, co ze względu na wiadomą sytuację budziło duże zainteresowanie.

Natomiast podczas pobytu w 2019 r. krakowianie zorganizowali wydarzenie pod nazwą „Poselstwo króla Polski Zygmunta III Wazy do króla Hiszpanii Filipa III”. Odtworzyli skład poselstwa z 1616 r. i oryginalne treści wygłoszonej wtedy legacji. Pokazali Hiszpanom husarię, szlachtę i hajduków. W obozie urządzili XVII-wieczną kancelarię, w której prezentowali historię Polski.

Historia na planszy

Ale działalność Pospolitego Ruszenia to nie tylko rekonstrukcje. W pewnym momencie jego członkowie doszli do wniosku, że warto zająć się też popularyzowaniem historii wśród młodych ludzi. Na początku wykorzystywali do tego repliki strojów; kilkanaście lat temu była to wszak nowość. Stowarzyszenie zaczęło organizować w szkołach lekcje żywej historii, prezentując tam swoje kontusze, żupany, delie, szable i muszkiety. Pokazy miały duże powodzenie, bywało że w ciągu miesiąca odbywało się ich kilkadziesiąt.

Potem doszły gry planszowe i fabularne (te drugie to takie, w których uczestnicy wcielają się w konkretne postacie i muszą aktorsko odegrać ich rolę). To był strzał w dziesiątkę. Stowarzyszenie trafiło w rosnącą wtedy w Polsce modę na gry i to gry wszelkiego rodzaju: planszowe, karciane, fabularne, strategiczne… Sami zaczęli je wymyślać, opracowywać i wydawać.

W ten sposób powstały planszówki: „Folwark” (pokazujący funkcjonowanie majątku szlacheckiego w XVI-wiecznej Polsce oraz ówczesne relacje ekonomii i polityki), „Konsensus” (przedstawiała mechanizmy współczesnej polityki, tyle że umiejscowionej w rzeczywistości świata fantasy z udziałem elfów, niziołków i krasnoludów) oraz „Rok 1863” (czyli strategiczna rozgrywka w realiach powstania styczniowego).

Z czasem stowarzyszenie stało się ekspertem w dziedzinie edukacyjnego wykorzystania gier. By podzielić się tą wiedzą, rozpoczęło projekt pod nazwą „Wspólne Dziedzictwo, Wspólne Pasje”. Krakowianie nawiązali kontakt z kilkunastoma organizacjami i muzeami w całej Polsce, by uczyć je, jak tworzyć gry mogące popularyzować dziedzictwo historyczne i kulturalne. Fabuła tych gier związana jest z I Rzeczpospolitą, ale za każdym razem czerpie także z lokalnych wątków.

- Współpracujemy z Muzeum Gdańska i tam szukamy lokalnych tematów, tak samo podczas współpracy z Muzeum Kresów w Lubaczowie czy z Muzeum Zamek Opalińskich w Sierakowie - wyjaśnia prezes. - Współdziałamy też z Fundacją Miast i Wsi oraz Fundacją Zustricz, czyli Klubem Ukraińskim w Krakowie.

Wojna za wschodnią granicą skłoniła stowarzyszenie do poszerzenia działalności o wątki ukraińskie. Po wybuchu konfliktu pojawiło się bowiem dużo sygnałów, że brakuje materiałów poświęconych wspólnej pozytywnej polsko-ukraińskiej historii z okresu Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W tym celu powstał portal internetowy „My razem” (www.myrazem.net) w wersjach polskiej i ukraińskiej), zawierający przystępnie napisane teksty o wspólnych dziejach, począwszy od Rusi Kijowskiej aż po XIX w., czyli czas, gdy zarówno Polacy, jak i Ukraińcy cierpieli pod zaborami.

Materiały - ilustrowane rysunkami w komiksowej stylistyce - adresowane są do dzieci w wieku 10-14 lat oraz do nauczycieli, którzy z nimi pracują. Teksty po polsku i ukraińsku można przeczytać, odsłuchać w wersji audio, a także obejrzeć na obrazkach z dymkami. W ubiegłym roku stowarzyszeniu udało się wydać ukraińskojęzyczną wersję swojej gry planszowej „Chocim. Potęga husarii” i przy pomocy Instytutu Polskiego w Kijowie rozesłać kilkadziesiąt sztuk do ukraińskich szkół.

Konfederacja na żywo

Szeroko zakrojonym przedsięwzięciem był projekt pod nazwą „Barska. Zawiąż konfederację!”. Realizowano go w 2018 r. z okazji przypadającej wtedy 250. rocznicy rozpoczęcia konfederacji barskiej. Najpierw w szkołach średnich z powiatu gorlickiego i sądeckiego odbywały się LARP-y (skrót od angielskiego live action role-playing), czyli gry aktorsko-fabularne związane z historią konfederacji na tym terenie.

- Pierwszego dnia urządzaliśmy warsztaty historyczno-teatralne, żeby pokazać młodzieży, o co w tym chodzi i przełamać ewentualne obawy przed publicznym występowaniem. Była nauka podstaw francuskich i staropolskich tańców, szermierki szablą i szpadą, dworskich manier oraz gier towarzyskich z epoki. Następnego dnia uczniowie dostawali role, które musieli odegrać. Żeby rzecz była ciekawa, LARP odtwarzał spotkanie dużej rodziny szlacheckiej, w której byli i zwolennicy, i przeciwnicy konfederacji. W fabule umieściliśmy też wątki obyczajowe, miłosne i ekonomiczne - opowiada Łukasz Wrona.

Takich LARP-ów odbyło się osiem, a najlepsze zespoły zostały zaproszone na finał do XVI-wiecznego kasztelu w Szymbarku koło Gorlic. By końcowa rozgrywka była dla uczestników jak najbardziej atrakcyjna, stowarzyszenie zadbało o odpowiednie przygotowanie. Młodzieży pomagali specjalnie sprowadzeni instruktorzy szermierki, profesjonalni tancerze uczyli ją XVIII-wiecznych tańców, a eksperci od etykiety przedstawiali zasady zachowania się przy stole i podstawy języka francuskiego. Wszyscy uczestnicy (czyli 60 osób) otrzymali stroje wypożyczone z Opery Poznańskiej. W sąsiadującej z kasztelem XVII-wiecznej karczmie odbyła się biesiada, przy której przygrywała muzyka na żywo.

- To był jeden z naszych najlepszych projektów. Młodzież była zachwycona - podkreśla prezes.
W 2021 r. stowarzyszenie realizowało inny rocznicowy projekt - „Trzecie powstanie. 1921”, poświęcony, jak sama nazwa wskazuje, III powstaniu śląskiemu. W jego ramach powstała gra planszowa rozesłana następnie do szkół, bibliotek i instytucji. Przeprowadzono też serię lekcji w szkołach (ze względu na ograniczenia epidemiczne w trybie online). Nagrany został 40-minutowy film przybliżający historię powstania, w którym wystąpili śląscy aktorzy i rekonstruktorzy w strojach z epoki. Zdjęcia do niego kręcono w scenografii tamtejszych zabytkowych kopalni i budynków.

W projekcie uczestniczyły szkoły nie tylko ze Śląska, ale także z innych części Polski, m.in. z Warszawy, Krakowa, Lublina. Rok później stowarzyszenie zorganizowało dla uczniów turniej gry „Trzecie powstanie. 1921”. W rozgrywkach wzięło udział kilkuset uczniów, a finał odbył się w Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.

Teraz Białoruś

Z kolei częścią obchodów 400. rocznicy śmierci hetmana Stefana Żółkiewskiego był projekt „Chocim. Potęga husarii” z 2020 r. Powstała gra planszowa pod takim właśnie tytułem, którą następnie w kilkuset egzemplarzach rozesłano do szkół, instytucji i organizacji, które zadeklarowały, że będą ją wykorzystywać. Przeprowadzono ponad 100 godzin żywych lekcji historii oraz warsztatów metodycznych dla edukatorów. Wzięły w nich udział szkoły z całej Polski. - To także był rok pandemiczny, więc lekcje odbywaliśmy online. Łączyliśmy się zdalnie ze szkołami, zajęcia prowadziło trzech albo czterech edukatorów przebranych za husarzy, kozaków, muszkieterów, którzy opowiadali o bitwie pod Chocimiem z 1621 r. - mówi prezes.

Ciekawy jest też projekt realizowany w ramach programu „Dzieci kapitana Nemo”. Ma on odkrywać mniej znane postacie polskiej historii - nie polityków i wojskowych, ale pisarzy, naukowców, wynalazców, społeczników. Stowarzyszenie przypomina w nim postać popularnego przed wojną pisarza i podróżnika Ferdynanda Ossendowskiego. Robi to oczywiście przez gry fabularne oparte na motywach z jego książek. Uczniowie szkoły podstawowej w Miechowie mogli w ten sposób przenieść się w fascynujący świat przygód ukazany w powieści „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”, opowiadającej o ucieczce Ossendowskiego przez Syberię i Mongolię przed bolszewikami w 1918 r.

- Potem role się odwróciły: to uczniowie musieli przygotować scenariusz gry na podstawie jednego z utworów pisarza, który sami wybrali i przeczytali, a następnie taką grę poprowadzić - wyjaśnia pan Łukasz.
To oczywiście nie wszystkie projekty zrealizowane przez Pospolite Ruszenie. Bo były jeszcze „Czarne złoto” (o XIX-wiecznym galicyjskim przemyśle naftowym), „Sarmata w cyfrowym muzeum” (seria trzech gier online, których akcja toczy się w Krakowie przełomu XVI i XVII w.), „Władaj słowem jak Chodkiewicz” (poświęcony postaci Jana Karola Chodkiewicza i językowi staropolskiemu), „Na wały!” (gra miejska w Twierdzy Zamość)…

No dobrze, ale jak do tych wszystkich działań podchodzi młodzież?

- Bardzo pozytywnie; gdyby było inaczej, stowarzyszenie już dawno przestałoby istnieć - uśmiecha się prezes. - Mamy dobry kontakt z uczniami. W ciągu pierwszych pięciu minut lekcji potrafimy ich przekonać, że będzie fajnie i warto wziąć w tym udział. Dobrze nam się współpracuje, a ci, którzy uczestniczą w naszych projektach, to zwykle osoby inteligentne i zaangażowane. Dobrze odbierają nas też szkoły - po zakończeniu projektu najczęściej zapraszają nas ponownie.

Rok 2023 przyniesie kolejne przedsięwzięcia związane z historycznymi rocznicami, których jest całkiem sporo: 450-lecie pierwszej wolnej elekcji (Łukasz Wrona: - Od dawna marzyliśmy o takim wspólnym programie łączącym młodzież z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Niestety ze względu na wojnę musimy go odłożyć), 160-lecie wybuchu powstania styczniowego, 700-lecie Wilna, Rok Aleksandra Fredry…

Stowarzyszenie chce też zrealizować projekt „My razem” w wersji polsko-białoruskiej we współpracy z Białorusinami mieszkającymi w Polsce. - Jest ogromne zapotrzebowanie ze strony Białorusinów na takie materiały. Oni chcą się dowiadywać i czytać o I Rzeczypospolitej, bo w ich kraju przedrozbiorowa Polska przedstawiana jest bardzo negatywnie - mówi Łukasz Wrona. Jak widać, tematów stowarzyszeniu nie zabraknie…

Paweł Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.