Artur Drożdżak

Porywacz ze skrzynią. Dziecko przeżyło, a starszy pan - nie

Podejrzany o dwa porwania dla okupu 50-letni recydywista Bogusław K. w rękach krakowskich policjantów. Obok zdjęcie skrzyni, w której przez pięć dni Fot. Artur Drożdżak Podejrzany o dwa porwania dla okupu 50-letni recydywista Bogusław K. w rękach krakowskich policjantów. Obok zdjęcie skrzyni, w której przez pięć dni przetrzymywano 10-letniego Kamila
Artur Drożdżak

Bogusław K. 20 lat temu porwał dla okupu żonę biznesmena z Krakowa. Teraz wyszło, że odpowiada także za uprowadzenie dziecka i przedsiębiorcy.

Kamil po omacku wszedł do pomieszczenia, w którym nie było okien. Udawał, że jest spokojny, ale to były tylko pozory. Faktycznie trzęsły mu się nogi: trochę ze strachu, a trochę z zimna, bo była połowa mroźnego stycznia, a pomieszczenie nie było ogrzewane.

10-latek po groźbach, które usłyszał, zorientował się, że z potężnie zbudowanym mężczyzną nie ma żartów. Myśli kotłowały mu się w głowie niczym na karuzeli. Tym bardziej że nadal nie wiedział, po co chodzi brutalowi.

Odetchnął dopiero wtedy, kiedy mężczyzna rzucił, że puści go wolno, gdy rodzice za niego zapłacą okrągłą sumkę.

Chłopak zrozumiał, że to porwanie dla okupu.

Uprowadzenie człowieka to nie taka prosta sprawa. Trzeba wybrać ofiarę, przygotować środek transportu, miejsce przetrzymywania zakładnika, obrać sposób kontaktu z jego rodziną, zdecydować, gdzie, kiedy i jak odebrać okup. Tysiące detali do przemyślenia i przygotowania.

Wcale nie mniej trudności mają śledczy, gdy dotrze do nich informacja o uprowadzeniu. Złapać porywaczy podczas przekazywania pieniędzy, czy czekać, aż uwolnią zakładnika? Wierzyć, że rodzina w pełni współpracuje, czy może coś robi na własną rękę, choćby korzystając z pomocy prywatnego detektywa?

Po tragicznej śmierci uprowadzonego w 2001 r. Krzysztofa Olewnika organy ścigania wypracowały wytyczne dotyczące porwań. Priorytetem jest zdrowie i życie ofiary, nawet za cenę utraty okupu. Dopiero na dalszym planie jest złapanie sprawców i odzyskanie pieniędzy.

Wiele zagadek śledztwa

W sprawie Kamila na razie jest więcej pytań niż odpowiedzi. Nie wiadomo, w jaki sposób porywacze po raz pierwszy nawiązali kontakt z jego rodzicami, gdy zniknął sprzed szkoły.

W pozostałej części tekstu przeczytasz:

  • Jak wyglądała akcja  poszukiwawcza Kamila?
  • Jakie historie krył za sobą rodzinny biznes?
  • Kim byli porywacze?

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Artur Drożdżak

Dziennikarz zajmujący się sprawami sądowymi i prawnymi specjalizujący się w zagadnieniach karnych. Częsty uczestnik rozpraw w sądach na terenie całej Małopolski, głównie w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu. Były wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Pedagogicznym i Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.