Trzy lata temu w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w Policach doszło do pomyłki podczas zabiegu sztucznego zapłodnienia. Na świat przyszła dziewczynka, która nie jest biologicznym dzieckiem kobiety, która ją urodziła.
Sąd: dr Tomasz Bączkowski nie odpowiada za brak nadzoru nad laboratorium
Adwokat: każdy, kto widział dokumenty wie, że mój klient nie ma z tym błędem nic wspólnego
Prawdopodobnie nasienie męża kobiety połączono z komórką innej kobiety, która też starała się o dziecko metodą in vitro. Nie udało się ustalić kto popełnił pomyłkę i jak do niej doszło. Przed sądem lekarskim stanął znany ginekolog-embriolog, dr Tomasz Bączkowski, jeden z najlepszych w Polsce ekspertów od zapłodnienia in vitro. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy postawił mu zarzuty braku nadzoru nad laboratorium. Dr. Bączkowski pełnił w laboratorium funkcję koordynatora. Nigdy nie przyznał się do winy. Kilka dni sąd lekarski uniewinnił go ze wszystkich zarzutów. Uznał, że lekarz jako koordynator nie miał w zakresie swoich obowiązków nadzoru nad laboratorium i nie był zwierzchnikiem pracujących tam embriologów.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.