Andrzej Plęs

Pomnik Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie: Konserwatorska zabawa w chowanego

Pomnik Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie: Konserwatorska zabawa w chowanego
Andrzej Plęs

Pomnik Czynu Rewolucyjnego, to komuch, ale budynek urzędu wojewódzkiego też komuch. Pierwszy zabytkiem być nie może, a drugi już jest. Pierwszy nie może trafić na listę zabytków chronionych, choć jego właściciel nie wyraził na to zgody, ale willa Kotowicza z Rzeszowa na listę trafiła, przy stanowczym sprzeciwie właściciela. O tym, co w Rzeszowie zabytkiem jest, decyduje polityka.

„Przedmiotowy budynek został wzniesiony w stylu socrealizmu, odzwierciedla cechy charakterystyczne tego stylu i reprezentuje osiągnięcia epoki. Przedmiotowy obiekt jest materialnym dokumentem przeszłości, posiada wartości artystyczne, historyczne, krajobrazowe oraz wartości naukowe, a jego zachowanie leży w interesie społecznym”. To uzasadnienie do decyzji podkarpackiego wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie do rejestru zabytków.

Nie, nie dotyczy Pomnika Czynu Rewolucyjnego. Do rejestru wpisano budynek urzędu wojewódzkiego, tak samo komuszy, jak i pomnik. Nawet daleko bardziej komuszy, bo budowany za schyłkowego Stalina, a nie za „środkowego Gierka”, jak pomnik. Gmaszysko konserwator wpisał do rejestru 1 grudnia 2017 r. na wyraźny wniosek wojewody. Nie wpisał za to najsłynniejszego podkarpackiego pomnika, choć wnioski o to składało już wiele instytucji, z prezydentem Rzeszowa na czele. A i tzw. czynnik społeczny się o pomnik upomniał pisemnie.

Historia starań Fundacji Rzeszowskiej o ochronę tego obiektu to majstersztyk urzędniczego naginania prawa. I kuriozalny przykład urzędniczej ekwilibrystyki: jak robić, żeby nic nie zrobić. Nie chronić - z jednej strony, bo to przecież architektoniczny pomiot komuszy jest. Ale i nie wyburzyć, czego wymaga tzw. ustawa dekomunizacyjna), bo… musiałby się tym zająć jego właściciel, czyli zakon ojców bernardynów. I w ten sposób Pomnik Czynu Rewolucyjnego stoi, choć niepewny jest jutra. Stoi, a mógłby sobie pójść, bo przecież to… obiekt ruchomy. Przynajmniej tak zapewnia w swojej opinii podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków. A tak orzeczona „ruchomość” pomnika ma dla niego daleko idące skutki prawne. Jak i to, że pomnik stoi na działce, przekazanej przez miasto klasztorowi oo. bernardynów w Rzeszowie. Przekazanej z „całym inwentarzem”, więc i pomnik stał się własnością zakonników.

W dalszej części artykułu:

  • o  uczynieniu Pomnika ruchomością
  • o pomysłach na "Wielką"

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.